Myszki dotarły bezpiecznie
Rudy od razu pokazał im, co i jak. Wysępił już prawie wszystkie (najbardziej ulubione to zeberka i rudobrązowa).
Poobserwowałam go trochę przy misce, żałuję, że nie miałam aparatu pod ręką. Spróbuję opowiedzieć.
Wieczór, kuchnia, w misce resztka suchego RC. Przychodzi Rudy z zeberką w pysku, wkłada ją do miski tak, że mysz jest w środku, ogonek zwisa na zewnątrz i zaczyna wtrząchać chrupki (Rudy, nie mysz

)
Dojada do końca (ja udaję, że cały czas lepię rogaliki). Wreszcie w misce widać dno i widać, że Kita zjadłaby jeszcze. W pustej misce zostaje zeberka, a kot obojętnie zerkając bokiem wychodzi z kuchni na bardzo powolnych łapach.
Przekaz aż nadto jasny - "Mysza zezarła mi kolację ! A ty Duża, co na to ? No, frygaj, frygaj, syp !"
Epilog historii kuchennej :
Mysza tego samego wieczoru została zagryziona poprzez częściowe rozpłatanie brzuszka i zmiażdżenie serduszka stalowym uściskiem szczęk słodkiego kotecka mordercy
TŻ do tej pory budzi się z krzykiem ...
Morał :
Jeśli Ci straszna mysia zguba, to dosypuj na czas luba ...
Prognoza na nowy rok :
poprosimy o 5 sztuk z nowego miotu foroomowych myszek. Zeberkę (2 sztuki) i rudobrązową. Reszta może być w kolorach, jakie zostaną.