Bardzo dziękuję za kciuki, faktycznie, przydadzą się
Jestem podłamana, bo pierwszy raz spotykam się z takim kotem. Kilka schroniskowców miało depresję. Oddane do domu, od razu odzyskiwały chęć życia, mimo, że na początku musiały być izolowane, leczone itp. Umierająca Agatka z totalnie skrzywioną psychiką, mimo zamknięcia w mojej łazience, mimo szalejącej Matyldy wyciągnęła się z takiej choroby a w nowym domu doszła do siebie. A przechodziła u mnie gehennę by tylko uratować jej życie. Żaden kot nie reagował tak jak Domka
Kołnierz okazał się najlepszym z dotychczasowych rozwiązań. Po kilku dniach Hydroksyzyny chyba trochę się uspokoiła. Łyse placki na których już zrobił się stan zapalny smarujemy maścią z antybiotykiem. Oprócz tych dwóch zabiegów nie ruszam Domki w żaden inny sposób.
Niestety z kołnierzem, mimo, ze lepiej niż w kaftanikach czy bandażu, Domka sobie nie radzi. Ma możliwie najmniejszy tak, by tylko nie dała rady się lizać. A i tak głównie leży.
Na szczęście przy dłuższym pomizianiu potrafi się rozmruczeć. Ładnie je i kuwetkuje.
Drzwi od łazienki ma uchylone. Matylda do niej nie wchodzi. Domka jak chce to leży sobie w łazience, jak chce to troszkę wychodzi. Dziś buszowała w nocy. Nawet udało się jej rozpiąć kołnierz
Niestety dziewczyny nadal się nie tolerują
Jak Domka przestanie się wylizywać i dojdzie troszkę do siebie, bardzo dobrze by było by jak najszybciej trafiła do nowego domu. Mój nie kojarzy się jej dobrze

Marzyłabym dla niej o domu forumowym, do kociarza który będzie wiedział jak zająć się takim kotem...