Na wstępie dziękujemy z moją TŻ - Susełkowatą, za wszelkie ordery i pokłony, jak wiecie są one dla nas zawsze na pierwszym miejscu.. Mamy nadzieję, że w nowym 2008 roku nie zabraknie ich tak samo, jak było to pod koniec roku ubiegłego
A teraz pora na paskudy, postaram się przedstawić je Wam pokrótce:
Pętel
Jej życie zaczęło się ok. drugiego tygodnia lipca 2007, niezbyt ciekawie, bardzo szybko straciła mamę. Opiekował się nią jakiś pan, który pojęcia o kotach nie miał żadnego. Karmił ją i jej braciszka Guzika krowim mlekiem, leżały takie zasr**e w jakimś pojemniku. Wkrótce trafiły do lecznicy, potem do DT, aż zobaczyliśmy w necie taką fotę..
.. i już wiedzieliśmy, że to właśnie jest to footro, które ma obrócić naszą chałupę w kupę gruzu. Miała być spokojnym przytulaskiem, szalała troszkę mniej niż reszta towarzystwa. Oczywiście zaraz po przełamaniu pierwszych lodów rozkręciła się na całego i wyszło na jaw jej adhd. Teraz jest największą rozrabiaką w naszym domku. Gania z wełnianym kwiatkiem osobiście urwanym z dużego drapaka, wybija głową szyby w oknach próbując przeskoczyć przez komódkę ustawioną pod balkonem. Bardzo lubi wchodzić mi na ramię i w ten sposób poruszać się po domu.
Lusiaczek
Urodziła się na początku lipca 2007, zabrana z jakiegoś podwórka trafiła do DT razem z Pętelką, gdzie szalała najbardziej z całej gromadki..
Wzięliśmy ją ok. 2 tygodnie po Pętelce, żeby mała miała rówieśnicze towarzystwo. Pętelka wyciągnęła w końcu jakoś Lusię z transporterka i zaczęła się zabawa. Po kilku dniach Lusia ustabilizowała się nieco, teraz jest, można by rzec, dość stateczną kocicą, jak na swój wiek. Jej specjalnością jest wyjmowanie niedopałków z popielniczki i wrzucanie ich do mojego kubka z herbatką, kiedy nikt nie patrzy. Próbuje również pochłonąć wszelkie jedzenie, jakie trafiło na moje biurko, niestety kilka razy jej się to nawet udało. Mały grubasek, musi ciągle mieć coś w pysiu, dlatego często podjada. Poza tym straszny miziak. Sama sobie rano zasłonki odsuwa, żeby podziwiać ptaszki za oknem.
Elevencia
Jako dwuletnia kotka trafiła do schronu na marmurowej razem z koleżanką, oddana przez jakąś panią. Ponoć była domowa i tyle było o niej wiadomo. Dostała imię Eleven, od schroniskowego numerka 11. Po dwóch dniach zupełnie zbzikowała, nawet dzikuski nie przejawiają takiej agresji w stosunku do człowieka, jak ona wtedy ze strachu. Nikt nie chciał uwierzyć, że ta cudna kotka, która jeszcze niedawno dała się brać na ręce, tak bardzo się zmieniła. Jednak każda pielgrzymka do schronu kończyła się ogromnym zaskoczeniem, spowodowanym widokiem szalejącej Eleven 2 metry nad podłogą, syczącej i atakującej człowieka przy każdej próbie zbliżenia. Wydawało się wtedy, że nie ma już dla niej szansy, że nikt nie podejmie się opieki nad kotem w takim stanie. Ale my jesteśmy hardcore'owi
A teraz sprawozdanie po-noworoczne..
Cotffory petardowanie przeżyły, z resztą Pętelka i Luśka to wystrzałami wszelkimi były bardzo zainteresowane - biegły za każdym razem do okna podziwiać. Eleven po lekach miała by pewnie nawet największe bombardowanie w d*pce, tymczasowy Kacperek wydał się nawet przyzwyczajony do wystrzałów - nie robiły na nim większego wrażenia. Jak było o północy - niestety nie wiem, piłem i obijałem się na imprezie zamiast siedzieć przy kotach (syndrom wyrodnego właściciela) - prosty człowiek jestem, nie tak, jak niektórzy tu z forum, o których w gazetach piszą. Jednak po powrocie zastaliśmy chałupę w jednym kawałku, wszystkie Paskudy grzecznie czekały na jedzonko.
A tak poza tym, to tylko Luśka zdrowa. Pętelce znowu dupka rano wylazła (ma tendencję do wypadania odbytu). Jutro się okaże, jak wyglądają wyniki badań jej moczu, na paskach wyszło sporo białka i dużo w tym osadu było. Ciocia Ania dała jej furagin i kazała dawać kropelki z witaminą C. Pętelka tabletki ślicznie łyka, kropelki rozcieńczone pije prawie sama ze strzykawki. Eleven nosek cieknie, na razie podnosimy jej po prostu odporność, powoli pomaga. Tymczasowy Kacperek ma anginę, kłujkujemy go ceporex'em w karczek. Ale mimo wszystko Paskudy zadowolone, szaleją, niszczą wszystko co napotkają na swej drodze










bardzo się cieszę