ulvhedinn pisze:Jest jeszcze jedna strona przynoszenia kotów do schroniska. Ludzie bardzo często przynosza kocięta maleńkie, 2,3,4-tygodniowe. Ona nie mają żadnych szans. Bo raz, musiałby ktoś specjalnie sie tylko nimi zajmowac (jak zorganizowac karmienie butla co kilka godzin i masowanie powiedzmy 20 kociat?). Po drugie nie maja żadnej odporności, a zmiana miejsca, oderwanie od matki, stres, zmiana pokarmu etc. dodatkowo je osłabiają. Po trzecie- często sie zdarza że którys przyniesie wirusa. I to juz jest ostateczny dla maluchów wyrok.
Jak k... wytłumaczyc głąbom że takie małe koty sobie nie poradzą? Czy to naprawde taki problem pozwolic maleństwom byc z mamą (skoro juz są, choc nie powinno ich byc, ale to temat na inna dyskusje). Taki problem poszukac samodzielnie domów? Dac ogółoszenie w gazecie choćby...?
Ale nie- przychodzi taki typ, zadowolony z siebie i ze swojego"człowieczeństwa" (bo przeciez nie utopił) z pudłem pełnym 3-tygodniowych maleństw, wyziębionych (bo przy ujemnej temperaturze, jedyne co zrobił, to rzucił im cienką szmatkę na spód pudła) i głodnych (bo po drodze jeszcze robił zakupy i troche zeszło...) ... :cry:
Przynoszenie takich kociąt z domu jest zbrodnicze i powinno byc tępione, a ludzie co to robią napiętnowani i dożywotnio pozbawieni prawa posiadania zwierzęcia w domu.
Ale juz nie w przypadku kociat znalezionych na ulicy, w piwnicy , czy na działce. Nawet jeżeli matka jest oswojoną kotką domową, to jej kociaki juz będą dzikie i złapanie ich potem może okazać sie niemożliwe. 3-4 tygodnie to za mało, ale takie kotki mogą byc przez kotkę ukryte , przeniesione, a potem szukaj wiatru w polu. Jezeli kociaki przeżyły, to już są dzikie.
Nie każdy zawsze może nagle zdecydować się na odchowywanie takich kotków, w dowolnym momencie życia nawet jak wie jak to zrobic.
Jak ktoś wie,że schronisko to dla nich śmierć , a sam akurat nie może, to kociaki zostawia matce i losowi. Niektóre maja szczęście, ale większość nie.
A jak ktos nie wie, to je zanosi do schroniska. I te kociaki też powinny dostać szansę na życie.
Nie wydaję mi się, że zorganizowanie opieki w odpowiednich warunkach higienicznych nad 20 kocietami (przy wsparciu wolontariuszy)jest niemozliwe. Trzeba tylko tego chcieć. I uważać ,że warto...