Wczoraj gośliciliśmy Mirkę_t, którra porobiła bardzo dużo zdjęć, za co serdecznie dziękuję

.
Oto plon:
Małi-Małi jak sęp czatuje na butelkę

a tałatajstwo usiłuje mnie zjeść.
Na pierwszym planie maluch z zapaleniem płuc. Jest najsprawniejszy z całej czwórki, chociaż nie największy.
Największy. Chyba on dostanie imię Mikołajek

.
Sęp coraz bliżej
znów Mikołajek
Dymniaczek-zaraza
Najmniekjsze maleństwo. On jako pierwszy załapał, do czego jest smoczek

.
Sęp dorwał się do butelki, nic nie szkodzi, że mleka było już bardzo mało
No, to takie właśnie są moje najmniejsze kociątka.
Jeśli komuś się wydaje, że takie maluchy to sama przyjemność, to chętnie je oddam

. Dzisiaj w nocy dały mi nieźle popalić.
Któryś zrobił kupę tuż przy mojej głowie.
A od godziny 5 nie dały mi ani na chwilę zasnąć. Najpierw wstał czarny, nakarmiłam, położyłam spać, potem chyba maleństwo, potem Mikołajek a na końcu dymny. Jak już towarzystwo oporządziłam, co zajmuje ok. godziny, położyłam się na moment, wstał znów czarny i zabawa rozpoczęła się na nowo

.
Poza tym dymniak ma biegunkę

.