Igraszka była u mnie prawie miesiąc... gdyby nie to siusianie, to byłaby najcudowniejszym kotkiem na świecie. Przyzwyczaiła się do mnie, mruczała, wskakiwała rano na łóżko, żeby ją pomiziać, biegła do mnie jak niosłam jej miseczkę z jedzeniem... a ja ją oddałam

i pewnie złamałam jej serducho... bardzo źle się z tym czuję i strasznie żałuję, że nie mieszkam w domku z ogrodem i nie mogłam dać jej szczęścia.
Ona naprawdę na to zasługuje... tyle już przeszła w swoim życiu... czy ktoś może dać jej prawdziwy dom?