macie racje waham sie. Dla mnie schronsiko to koszmar, jakoklwiek ladnie by tam wygladalo
Pies dostanie lanie, a za chwile spi z dzieciakami w lozku, jest wdomu ktory zna...
a wrzuca go do klatki, na okolo ujadaja psy tak ze nie slychac co sie mowi i nikt tam sie nie cacka z psami- ze siedza smutne, ze nie jedza, ze gina w oczach i ostatecznie trzeba je uspic.
Widzialam na wlasne oczy raz te dzieciaki z psem na dworzu. Gdy jeden dziciak odbiegl gdzies dalej byl taki skowyt, ze szok.
Pisze wam tutaj co ta baba gada bo musi byc pelen obraz sytuacji, ale nie moge uwierzyc zeby mozna bylo wyrzucic psa w nocy na dwor i isc spac, albo bic go lancuszkowa smycza...
Waham sie bo po zawiezieniu psa do schroniska bede jednym wielkim strzepkiem nerwow- mnie takie cos psychicznie wykancza.
Moze w tej sytuacji nie powinnam myslec o sobie, ale pisze Wam po prostu jak ja to czuje.
U nas w Toruniu lecznica ze szpitalikiem nie wchodzi w gre. Tylko 1 ma szpitalik, ale nie przetrzymuja tam absolutnie zadnych zwierzat dluzej niz to konieczne np po zabiegu.
O hoteliku myslalam , ale ze to nierealne. Nie mam na to pieniedzy.