Witam,
przepraszam, że się nie odzywałam w tym temacie, ale byłam chora i nie miałam dostępu do internetu. Dziękuję cassandrze za wklejenie mojego apelu na tym forum. Jestem autorką apelu i osobą, która bezpośrednio brała udział w akcji. Nie było łatwo...
Już odpowiadam na pytanie co z innymi kotkami.
A więc wszystkich kociaków było 11. Po przewiezieniu do lecznicy po paru dniach trzeba było uśpić dwa kotki, bo niestety ich stan był bardzo ciężki. Zostało więc 9. Pięć zdrowych kotów wzięła do siebie nasza wolontariuszka Małgosia zapewniając im dom tymczasowy. W ciągu paru dni nie wiadomo z jakich przyczyn cztery z nich umarło, został tylko jeden. Małgosia postanowiła go zatrzymać.
Jedna koteczka przebywająca w lecznicy jeszcze nie ma testów, jest dzika i narazie nie nadaje się do adopcji. Trzy białaczkowe Czaruś, Tuptuś i Ogonek czekają na domy.
Sytuacja jest bardzo trudna, gdyż pani Ela z racji, że prowadzi lecznicę weterynaryjną nie powinna w niej trzymać kotów białaczkowych!
Człowiek, który był odpowiedzialny za te zwierzęta został znaleziony w stanie agonalnym w malignie, na stercie śmieci i we własnych odchodach. Został przewieziony do szpitala praktycznie umierający. Żył na dworzu bo dom uległ spaleniu. Z relacji świadków wynika, że chciał jak najlepiej dla tych kotów i że się nimi bardzo przejmował, jednak był chory psychicznie i nie był w stanie realnie ocenić sytuacji. Nie widział, że te koty cierpią.
Myślę, że większą winę ponosi tu jego siostra, która z balkonu swego domu stojącego obok doskonale widziała całą sytuację. Widziała tą tragedię i nic nie zrobiła!!!! Wezwała pogotowiedopiero, gdy jej brat znalazł się w stanie agonalnym!
Po całej akcji, która trwała 2-godziny zwróciliśmy się do tej szykownej pani o jakieś wsparcie finansowe chociażby na karmę i leki dla kotów. Stwierdziła, że nie ma pieniędzy po czym udała się do swej dwupiętrowej willi....
Prosimy o domy dla tych kotów. Roześlijcie tą informację znajomym. Jeżeli ktoś by chciał przygarnąć jednego z nich to transport byśmy zorganizowali. Jeżeli ktoś zechce wesprzeć finansowo panią Elę to niech się z nią skontaktuje (662-788-543). Można też przywieźć karmę i żwirek do niej do lecznicy na Pragę. Potrzebna każda pomoc!!!
W razie pytań proszę pisać do mnie na maila
jucca@wp.pl lub dzwonić do pani Eli.