Dziś zaliczyliśmy przegląd ogólny.
Rudy Promyk - bardzo słabo, trudno dokładnie określić co się dzieje. "Pomijając" brak apetytu, wymioty i odwodnienie - wszystko super. Dostał wenflon, a ja zapas płynów. Nie powiem, żeby współpraca w tym zakresie układała nam się różowo...
Katyte i Katinas - ok, odstawiamy antybiotyk. Słyszalne lekkie szmery, być może jednak to tylko ze stresu. Oczywiście zmiany w płucach są na pewno, ale trzeba mieć nadzieję, że na tyle niewielkie, że będzie ok.
Kacziukas - osłuchowo ok, stan "chwilowy" jest dobry, gdyby ktoś nie wiedział o Kate - nie zgadłby, że ten kot ma coś z płucami. No ale ma, wiemy to. Też liczymy na szczęście. Infekcja trwa, gluty się leją, więc kłujemy się nadal.
Małabura - ucho dziś bez ropy, ale kontynuujemy kłucie i czyszczenie.
Mała od Anuk (może by jej ktoś jakieś imię wymyślił????) osłuchowo ok, gdyby nie rtg byłoby spokojnie. Tradycyjnie u mnei w domu liczymy na łut szczęścia.
Bomba - rozszzerzają się problemy z pazurami, nie jest wykluczone, że trzeba je będzie usunąć chirurgicznie:( Badanie oczywiście było emocjonujące...
Bulwkowiec i Błyskoporek - zostali oskrobani. Osłuchowo ok, ale (itd., każdy już zna to na pamięć...). Obaj skórę mają nieładną. Bulwę mam ogolić ponownie
Maja - jak do jutra nie przestanie kichać to jednak antybiotyk.
Łapek, Inar, Migotka - jakoś się ostali zdrowi.
Mi po raz kolejny złazi skóra z palca (parę osób widziało jak to u mnie wygląda, jest super). Poprzedniej nocy spałam godziny, dziś muszę wstać o 5.30. Jutro 10 godzin na 4 literach w robocie. Potem muszę wreszcie pocztę odwiedzić. I kupić prezenty, bo zostanę jeszcze oskalpowana publicznie...