
Długo się zdecydować na żadnego Tymczasowicza nie mogłam, ponieważ mój tygrys Zulus nie akceptuje większości zwierząt, przede wszystkim psów (mam już w tej materii doświadczenie ze szczeniaczkami dzikuskami z lasu…), ale pomyślałam…może kotek? Długo myślałam, bo tu pewne doświadczenie również mam i w różnych sytuacjach bywało różnie…
Ale…
Kiedy wspaniała kobieta, cudowna Eva wspomniała mi o małym kotku po amputacji łapki, długo się nie zastanawiałam i powiedziałam, że niezależnie od tego, jak będzie chcę, koteckowi pomóc…
Eva zabrała Małego ze schroniska i kilka ostatnich dni spędził u niej nie pokazując się światu na oczy, jedynie dając oznaki życia zjadając jedzonko i zapełniając kuwetkę…
Szczęśliwie się złożyło, że dziś został zorganizowany kombinowany transport m.in. dla mojej maleńkiej Kici…
C.D.N....