Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 16, 2007 22:34

Caty cudne Obrazek

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pon gru 17, 2007 7:35

Dziękuję Caty................
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon gru 17, 2007 16:15

Piękne... Magiczne! :1luvu:

Ania z Poznania

 
Posty: 3378
Od: Śro gru 17, 2003 15:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon gru 17, 2007 19:32

Umarli wcale nie są umarli

Bajanna raz jeszcze sprawdziła, czy wsunęła do kieszeni zapałki, potrząsnęła płaszczem, a kiedy coś zagrzechotało zamknęła za sobą drzwi i przekręciła klucz w zamku.
Ścieżka prowadząca na cmentarz była starannie odmieciona , a na słupkach ogrodzenia leżały wielkie, białe czapy.
Bajanna skręciła w wąziutki przesmyk między grobowcami. W wypolerowanych czarnych płytach widziała swoją postać tak jak w lustrze : niedużą, chudą figurkę idącą drobnymi krokami od lustra do lustra.
Na grobie nauczyciela leżał świeży śnieg poznaczony kwiatkami kocich łapek. Bajanna przymknęła oczy i wciągnęła głęboko w płuca zapach jedliny. A potem uklepała mały spłachetek śniegu i postawił na nim świeczkę .Płomyk zachwiał się na wietrze, pochylił – ale nie zgasł.
Bajannie nagle przypomniała się wierząca w gusła babka i powróciła myślami do czasu, gdy jako mała dziewczynka w wieczór zaduszny szła z babka na groby bliskich aby postawić na nich miseczki z jadłem.
Babka ustawiała miseczki mamrocząc cos pod nosem, a Bajannie wydawało się, że czuje na plecach czyjś przenikliwy wzrok. Właśnie wtedy zrozumiała, że umarli wcale nie są umarli, tylko nieobecni, jak uczniowie w klasie.
I właśnie z tego powodu udała się na grób nauczyciela.
- Baj Anna, obecna – powiedziała głośno.
W ciszy zalegającej cmentarz słychać było, jak śnieg osypuje się ze świerkowych łapek na nagrobki.
Od strony miasta wiatr przyniósł dzwięk dzwonów.
- I co ja mam zrobić ? – zapytała przysiadając na skraju nagrobka. – Wszystko zmienia się tak szybko, przychodzi tak nagle,,,
Na gałęzi pobliskiego drzewa z głośnym skrzekiem wylądowała sroka. Na głowę Bajanny posypał się śnieg.
- Wincenty zostaje w Złociejowie – powiedziała patrząc na drżący płomyk świecy.
„ To dobrze, Aniu, to dobrze” szepnęło coś nad uchem Bajanny. Zerwała się na równe nogi i rozejrzała dokoła, ale prócz sroki w eleganckim czarno-białym kubraczku w pobliżu nie było nikogo.
Z to w bocznej alejce pod czyimiś podeszwami zachrzęścił śnieg.
Od strony rodzinnego grobowca długimi krokami szedł Wincenty. W rozpiętym płaszczu i z powiewającym błękitnym szalikiem wyglądał z daleka jak młody chłopak.
- A ty co tutaj robisz Anno ? – zapytał, spojrzał na świeczkę i przysiadł po drugiej stronie nagrobka.
- Pewnie będziesz się śmiać – odrzekła Bajanna – ale po prostu przyszłam porozmawiać…
Wincenty pokiwał głową. Kamienny anioł naprzeciwko miał na głowie puszystą, przekrzywioną przez wiatr czapę, a na szczytach skrzydeł delikatny puch.
Wincenty nagle przypomniał sobie, jak pewnej nocy, kryjąc się w krzakach trafił na cmentarz śledząc starą Bajową, o której dzieci parobków opowiadały niestworzone historie.
Szeroko otwartymi oczyma, z zapartym tchem patrzył, jak babka Anny zapala płaski kaganek i rzuca na płomień garstkę mąki.
- Żywym życie ciecze, martwym chleb się piecze – mamrotała – ty będziesz wieczerzać, ja się będę zwierzać…
Wincenty poczuł chłód pełznący wzdłuż kręgosłupa. Był absolutnie pewien, że za chwilę na starym ziemnym grobie obramowanym płytami z piaskowca poruszy się trawa i z grobu wyjdzie seniorka rodu, prababka Bajowa.
Ale nic takiego się nie stało, tylko wiatr zapiszczał cienko wśród traw porastających łąkę za cmentarzem, a stara Bajowa przykucnęła przy grobie i zaczęła opowiadać o wszystkim, co wydarzyło się w mieście.
- No i co najważniejsze, to Walek cieślów umarł, i nie wiem, czy kupić po nim pole czy nie…bo mówią, że tam na miedzy się strzygi pasą…
Spojrzała na płomień, który zakołysał się z prawa na lewo.
- Ot, i jest odpowiedz – powiedziała i obeszła grób trzy razy. – A ty, Wincenty nie kryj się po krzakach, tylko ucz się dawnych obyczajów, bo będziesz kiedyś potrzebował rady…
Wincenty wyszedł z ukrycia na uginających się w kolanach nogach.
- A toś się wystraszył – zaśmiała się Bajowa skrzekliwym śmiechem przypominającym krakanie wrony. – Żywych, żywych bać się trzeba…
Otrzepał ze śniegu płaszczyk chłopca i razem wyszli na drogę ku miastu.
Wincenty spojrzał na Bajonnę.
- Żywym życie ciecze, martwym chleb się piecze – powiedział.
- A i owszem.
Mimo, iż głos, który rozległ się za ich plecami był znajomy, Bajanna i Wincenty zerwali się na równe nogi.
Kleofas Wieczysty, uśmiechając się szeroko wyszedł z mroku.
- Jak dzieci – powiedział z nut przygany w głosie. – Jak dzieci. Serca pytajcie, nie budzcie śpiących…
I znikł, równie nagle, jak się pojawił.
- Ale mnie wystraszył – jęknęła Bajanna. – Aż mi się zatrzymało serce…
Wincenty poprawił błękitny szalik.
- A co mówi twoje serce, Anno ? - zapytał
A serce Anny wykonało jakąś przedziwną ewoluję…

c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pon gru 17, 2007 19:41

Och, to było piekne...
Żywym życie ciecze, martwym chleb się piecze... Niesamowite słowa. I piekny obyczaj...

A odpowiedź - jak zawsze z nieoczekiwanej strony :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon gru 17, 2007 20:04

Jak tak dalej pójdzie, to niby Tolkiem stworzę cały ethos...
nie pisałam Wam, ale po raz drugi brałam się za skończenie opowieści o Złosiejowie, ale jakoś nie mogę...ktoś rzucił haseło, że chyba zmierzamy do końca...no i idea padła. Piszę dalej...
Zresztą samam dość dobrze czuję się w tym miasteczku...
ale jednoczesnie piszę nową opowieść...jk nadej dzie czas - to sie z nią ujawnię...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pon gru 17, 2007 20:29

Pisz dalej Kochana :D
Wszyscy sie dobrze czujemy w Złociejowie
Dziekujemy Caty Obrazek

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pon gru 17, 2007 21:06

pisz, pisz.... Jak najwięcej....
Pociesze cię, że History of Middle-Earth liczy sobie dwanaście całkiem sporych tomów (a indeks jest w trzynastym). Więc masz przed sobą jeszcze spoooooro pisania :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto gru 18, 2007 7:17

:roll:
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto gru 18, 2007 17:34

- Od lat mówi to samo – powiedziała cicho Bajanna czerwieniąc się jak pensjonarka.
Kiedy wąsy Wincentego musnęły jej policzek Anna poczuła się jak młoda dziewczyna
Kątem oka spojrzała na nagrobek nie mogąc pozbyć się wrażenia, że w obecności nauczyciela nie wolno robić pewnych rzeczy….
„ Ależ wolno, jak najbardziej” szepnął ktoś nad jej uchem.
…Babcia Tekla wyjrzała przez okno i widząc dwie postaci brnące po kolana w śniegu wyjęła z kredensu puszkę z malinowym suszem i postawiła na stole dwa fajansowe kubki.
Ustawiła obok miskę pełną orzechów i talerz z piernikami.
Dorzuciła do pieca i z uśmiechem przyglądała się jak Bajanna i Wincenty – byli bowiem już na tyle blisko, aby mogła ich rozpoznać – obrzucają się śniegiem.
- Ptaki łączą się w pary wiosną – powiedziała w stronę kredensu, na którym drzemała Miaulina.
- Ludzie szukają ludzi zimą – mruknęła sennie kotka – bo chcą się ogrzać…
Babcia Tekla delikatnie pociągnęła koniuszek zwisającego na dół ogona.
- Dzyń, dzyń – odpowiedziała swoim zwyczajem kotka i zawinęła ogon wokół siebie.
Wincenty i Bajanna wpadli do sieni głośno tupiąc.
Bajanna miała przekrzywiony beret, a Wincenty wyglądał jak śniegowy bałwan.
Babcia Tekla nalała do kubków wrzątku i przykryła każdy z nich talerzykiem, aby wywar nabrał mocy.
- Widzę, że lubczyku dodawać wam nie trzeba – mruknęła pod nosem.
Bajanna zarumieniła się, a Wincenty zaśmiał się głośno.
Goście pozostali do późnego popołudnia, dopóki nie został zjedzony ostatni orzech i ostatni piernik. A kiedy na niebie pojawiły się różowo-żółte smugi, Bajanna wstała i serdecznie ucałowała przyjaciółkę.
- Wiesz – powiedziała – mam wrażenie, że nic się nie zmieniło…Że znowu mam naście lat, a ty jesteś młodą panią doktor…z głową pełną ideałów…
Babcia Tekla pokiwała głową.
- Jestem starą wiedźmą…a z tamtego czasu pozostały jedynie ideały…
Kiedy Wincenty i Bajanna znikli za zakrętem drogi prowadzącej ku miastu Babcia Tekla założyła ciepłe sweter, wyjęła z szuflady czapkę i szalik i zastukała w kredens.
Miaulina otworzyła jedno oko.
- Taaaak ?
Ziewnęła szeroko pokazując wnętrze różowego pyszczka i przykryła nos łapą.
Nagrobki rzucały na śnieg długie, fiołkowe cienie. Przez ścieżkę przebiegła łasiczka pozostawiając na śniegu ślad ogonka.
Babcia Tekla przystanęła i wąchała się w panującą dokoła ciszę.
„ Lubię cmentarze” pomyślała.
Z uśmiechem spojrzała na ślady Bajanny i Wincentego i pogłaskała chropowatą, prostą płytę.
- No i tak – powiedziała. – Dopływamy do przystani. Luiza , Bajanna i …
Urwała. Jak miała na imię szczupła blondynka o niebieskich oczach, wychowawczyni z miasta ?
Nagle zrobiło się jej wstyd, że jak dotąd nikt o to nie zapytał. Nawet Jerzy, który w czasie wigilijnej kolacji patrzył tylko na nią.
„ Powinnam zapytać Kleofasa” pomyślała.
- Etam – rozległo się za plecami Babci Tekli. – Tak jakby Kleofas miał obowiązek wiedzieć wszystko… Otóż nie, Kleofas nie wie wszystkiego, bo to są rzeczy, o które sami możecie zapytać…chyba, że są to Zagubione Imiona…
Mały człowieczek wyjął z kieszeni garść laskowych orzechów.
- Bardzo duży tu dzisiaj ruch – powiedział.
- Święta – odparła Babcia Tekla.
Zapaliła świeczkę i rzuciła na płomień garść okruchów .
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro gru 19, 2007 10:26

Caty,
ja bardzo przepraszam za prywatę w Złociejowie, ale to Ty mnie natchnęłaś na wymyślanie "dziwnych" potraw ;) Kleofas dostał w Wigilię mleko i makagigi. Sprawdziłam sobie w książce kucharskiej, ale przepis jest komptenie niejasny. Przynajmniej dla kulinarnego laika, jak ja :oops: Założyłam wątek na KŁ , może ktoś, kto tu czyta regularnie, wie jak to zrobić... oczywiście chodzi mi o makagigi, nie o mleko :lol: Żeby już nie zaśmiecać: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=70063&highlight=


swoją drogą często ostatnio powtarza się zwrot "magiczne święta" - szkoda, że odnosi się on do reklam Coca-Coli :twisted: Bo w Złociejowie to one sa naprawdę Magiczne - przez duże M :)

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro gru 19, 2007 10:33

Zaginione Imiona... A w Pamiętniku Babuni była mowa o tym, że Duża ze Świetlicy umiała znajdować nawet Zaginione... Caty, tak było z imieniem Czarnuli Inki :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro gru 19, 2007 13:04

Georg-inia pisze:Caty,
ja bardzo przepraszam za prywatę w Złociejowie, ale to Ty mnie natchnęłaś na wymyślanie "dziwnych" potraw ;) Kleofas dostał w Wigilię mleko i makagigi. Sprawdziłam sobie w książce kucharskiej, ale przepis jest komptenie niejasny. Przynajmniej dla kulinarnego laika, jak ja :oops: Założyłam wątek na KŁ , może ktoś, kto tu czyta regularnie, wie jak to zrobić... oczywiście chodzi mi o makagigi, nie o mleko :lol: Żeby już nie zaśmiecać: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=70063&highlight=


swoją drogą często ostatnio powtarza się zwrot "magiczne święta" - szkoda, że odnosi się on do reklam Coca-Coli :twisted: Bo w Złociejowie to one sa naprawdę Magiczne - przez duże M :)


Coś Ty, jaka prywata. Przecież już sobie to wszyscy wyjaśniliśmy / łyśmy, że mieszkamy w Złociejowie !!!! Zapytam Babci Troji, jak to się robi. to moja wiekowa przyjaciółka.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro gru 19, 2007 19:55

Zagubione Imiona


- Wstawaj ! Mówię ci, wstawaj !
Ktoś – mimo, że był środek nocy – szarpnął Serka za ramię.
Serek uwolnił rękaw piżamy i naciągnął sobie kołdrę na głowę, ale natręt nie dawał za wygraną.
- Seeeeeerek – rozległo się tuz nad jego uchem; - Sereeeek …..
Serek odrzucił kołdrę i wściekły usiadł na łóżku.
Rudolfina uśmiechnęła się przepraszająco.
- Kot zeżarł nam Chowańca ? – zapytał Serek, ale Rudolfina pokręciła głową.
- Coś znacznie gorszego… - powiedział Rudolfina.
- Przemieniła się ! – krzyknął Dominik, którego obudziła rozmowa.
- Pudło.
Rudolfina sięgnęła do kieszonki szlafroka i podała Serkowi złożony we czworo kawałek papieru, który najwyraźniej przypominał urzędowe pismo.
- List – stwierdził Serek.
- Czytaj – powiedziała Rudolfina.
Serek przebiegł oczyma po równym rzędzie liter i z niedowierzaniem potrząsnął głową.
- Co się stało ? – zapytał Dominik szukając pod łóżkiem okularów.
- Dom nam zabierają – powiedział Serek. - Jakiś bałwan pisze, że kamienica jest już tak stara , że lada dzień grozi zawaleniem. My siedzimy tutaj, a ONI wyrzucają nas z domu !!! I po nowym roku mamy pójść do jakichś rodzinnych domów…
- Nasz dom jest rodzinny ! – wybuchnął Dominik. – Banda idiotów !
- Zostało ci jeszcze trochę proszku ? – zapytała praktycznie Rudolfina.
- A tak w ogóle, to skąd wiesz, że to jest do nas ? - zapytał Serek odzyskawszy równowagę. – To jest do jakiejś Beaty Kowalskiej.
- Kto to jest Beata Kowalska ? – zapytał Dominik, a Serek bezradnie rozłożył ręce.
- Żebym to ja wiedział…
W pokoju nagle zapadła cisza.
- Słuchaj, a skąd to masz ? – zapytał nagle Serek. – Bo to może nie do nas …? Tylko do jakiejś Beaty Kowalskiej, co mieszka z dziećmi w ruderze.
- I na pewno pije – odezwał się stojący w drzwiach Jacek.
- TO – powiedziała Rudolfina – leżało na stoliku naszej pani.
- Ale nasza pani nie jest żadna Beata – Orzekł Dominik.
- A…. ? – zapytał Jacek.
- Nie wiem – odparł Serek. – ale na pewno nie Beata.
Rudolfina objęła rękoma kolana.
- To akurat jest najmniej ważne – powiedziała. – Liczy się tylko to, że chcą nas wyrzucić z domu.
Serek mruknął pod nosem coś, czego nigdy nie powiedziałby w obecności pani
wychowawczyni i podrapał się po głowie.
- I ktoś zechce rozmawiać z dziećmi, prawda ? – rzucił.
- Raczej nie – powiedziała Rudolfina.
- Raczej na pewno nie – dodał Dominik.
Kiedy na plecami Jacka pojawił się Kleofas Wieczysty chłopiec wrzasnął ze strachu.
Kleofas , niczym nie zmieszany, naciągnął czapkę na uszy i wszedł do pokoju.
- Musi pan się tak skradać ? – zapytał Jacek i spojrzał na nogi małego człowieczka ubrane we włochate kapcie.
- A wy musicie robić taki rejwach w środku nocy ? – zapytał groźnie Kleofas. – Zaraz pójdę po waszą panią.
Rudolfina zerwała się na równe nogi.
- Tylko nie TO ! – zawołała.
Kleofas Wieczysty usiadł wsuwając stopy pod łóżko.
- No tak, rozumiem – powiedział. – Tajne zebranie.
- Bardzo tajne – zaczepnie odpowiedział Serek.
Mały człowieczek zatarł ręce.
- Tajemnice i tajne zebrania to moja specjalność – rzekł spoglądając figlarnie na dzieci.
- To WCALE nie jest zabawne – Rudolfina głośno wytarła nos.
Kleofas Wieczysty wyjął z kieszeni paczkę chusteczek i podsunął ją Rudolfinie.
- Skoro tak…- mały człowieczek przyjrzał się badawczo reszcie dzieci. – Może będę mógł wam pomóc…
Serek popatrzył na Dominika, a Dominik popatrzył na Jacka.
- Dobra – powiedział. – Niech będzie.
I wszyscy usiedli po turecku na podłodze u stóp Kleofasa.
- Mam nadzieję, że pan nas nie wyśmieje – rzekła Rudolfina – bo tak pewnie zrobiłoby ielu dorosłych.
- Chodzi o Zaginione Imię.
Mały człowieczek klasnął w dłonie.
- Nie mogliście lepiej trafić ! – zawołał. – Powiedzcie mi tylko, o kogo chodzi .
- O naszą panią – odpowiedziały chórem dzieci.
Kleofas Wieczysty wstał i podkurczając palce u stóp ruszył w stronę drzwi.
Postukał we framugę drzwi ze słowami „trzeba pech wystukać, gdy się idzie szukać ”
i wyszedł.

c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro gru 19, 2007 21:07

Caty, hm.. zeby czytać Twoje opowiesci szarpnęłam sie na laptopa i Internet w domu... Teraz nie muszę już rano z niecierpliwościa gonic do pracy :lol:

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, Silverblue i 46 gości