Dongi+Zenek+Kasia - Guz na żuchwie - koniec paniki :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 05, 2007 9:44

Pita to na pewno ma coś z głową. :roll:
Ale Norman to `zwykły` alergik - objawy pojawiają się, gdy bywa na balkonie częściej. Dexametason dostaje w zastrzykach. Rozdrapuje sobie do krwi okolice głowy i karku.
Pita za to ma wylizany boczek, tłuszcz na brzuszku i łapki; nie drapie się. Ale boczek potrafi sobie wylizać do zdarcia naskórka. O dziwo, uspokaja się, gdy są jakieś maluchy na tymczasie, które może poniańczyć.
Nie wiem tylko jak dam rade pobrać jej krew na badania. To słodki kot, całkowicie wyzbyty agresji, ale chwili spokojnie nie usiedzi kiedy się ją dotyka - musi się `intensywnie` przytulać i utrzymanie jej w jednej pozycji bywa niemożliwe...
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon paź 08, 2007 9:16

W ramach podnoszenia mi adrenaliny w sobotę Zenek stracił głos, nie jadł, był "klapnięty" i wyglądał na chorego. Wylądowaliśmy na dyżurze w krakvecie. Miał jedynie czerwone gardło (i to nie jakoś bardzo) i ten skrzypiący głos. Dostał betamox i tolfedynę. Wyglada na to, że szybka reakcja się opłaciła, bo dzisiaj już zachowuje się normalnie i gada normalnie. Dostaje też biostyminę i wit C. Bałam się bo bierze cyklosporynę i każda infekcja to duże ryzyko.
Mam skromnie wieści od Dongi i Mirka. Oboje wyglądają jak kluchy i Dongi zaczyna znowu nocować w domu, bo chyba zimno w tyłek (skubana kita) :wink: . Mirek pewnie śpi w stodole sąsiada razem z kolegami. Bardzo mnie cieszy, że przytył, bo przecież w maju (chyba - już nie pamiętam kiedy) wyglądał źle jak był w Krakowie na leczeniu. Kupiłam dla nich advocate i mam nadzieję, że wybije robale.
U mojej siostry czarna Zośka (Kropka) wygląda jak serdelek. Waży 4 kg i niestety jest w trakcie leczenia infekcji pęcherza. Szylkretowa Zuzia (Kreska) waży 3.4 kg. Spora różnica. Jak dla mnie to one są niewiarygodnie rozwydrzone ale to już problem mojej siostry :twisted: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 13, 2007 10:18

O rany ale dawno tu nie zaglądałam. Wiesci nie są niestety najlepsze. Od początku listopada Zenek nie bierze leków. Jest bardzo wylizany, wydrapany, itp. O dziwo nie zrobiły mu się jeszcze rany na plecach (a to był standard), ma za to w różnych miejscach drobne zgrubienia na skórze (podobne jak na łepetynie mała Kasia - niby tymczasowa ale właściwie moja). Opuszki łap też nie wyglądają dobrze. Smaruję to sukcesywnie sterydem ale efektów nie widzę, bo za dużo tych zmian. Zmieniłam mu karmę na K2 firmy wet-activ. Kuwetowe sprawy są super, więc nie jest źle. I co teraz? Nie wiem. W najbliższych dniach pojedziemy na kontrolne badanie krwi i potem będzie czas na decyzje. Ostatnio cyklosporyna już nie działała w pełni skutecznie i prawdę mówiąc nie mam koncepcji co robić. Muszę to przegadać z wetkami.
Zenon bawi się z Kaśką i Beniem (Isiek już w swoim domu) i chyba dzięki temu przesypia całe noce. Rano się budzę z kotem przytulonym do mnie, wyciagniętym na mojej poduszce. Mruczy jak traktor, mizia się. Fajny jest ale dlaczego ciągle taki "swędzący". Chciałabym mu pomóc ale już brakuje mi pomysłów.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon gru 03, 2007 11:25

Zaniedbuję watek to postanowiłam odtworzyć ostatni tydzień. W ubiegłą niedzielę w nocy Zenon zaprezentował mi jak to się fajnie kuca w kuwecie i nie sika a do tego jak potem można lizać siusiaka. Nie ma to jak wysoki poziom adrenaliny we krwi. W poniedziałek wylatywałam w delegację a jeszcze z rudym musiałam pędzić do weta. Dostał antybiotyk, tolfedyne i coś rozkurczowego a w domu miałam mu podawać antybiotyk Ciphin. Kot został z moja młodsza siostrą. Jak wróciłam w środę w nocy to się okazało, że kot ma rozwolnienie. W następne dni był dziwnie ospały i przestał jeść a w piątek puścił pawia (on nigdy nie wymiotuje kudłami). Nie miał bardzo czym, bo nic nie jadł. W sobotę wylądowaliśmy w lecznicy na kroplówce. Dostał tym razem Synulox, coś rozkurczowe i przeciwbólowe (spinał sie przy badaniu więc chyba bolał go brzuch). To wszystko to skutki uboczne antybiotyku - masakra. Po wizycie sam poskubał parę chrupek, potem dałam mu kacze serca i to jakoś wsunął. Dzisiaj już jest nieźle. W poniedziałek ważył 6.1kg a dzisiaj waga się wahała między 5.8-5.9 kg. Nie robił kupala już 2 dni. Siura jak fontanna. Dzisiaj kontrola i mam nadzieje, że to koniec kłopotów.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto gru 11, 2007 9:00

Dostałam wczoraj od Kasi prezent na spóźnionego Mikołaja. Wracam z pracy do domu a na dywaniku w łazience leży ... paw a w pawiu dorodna matrwa sztuka toxocara cati. Każdy by się ucieszył :evil: . Zenek się wydrapuje jak głupi (wieczorem znalazłam na jego boku sporą mokrą ranę i nie wiem czy zrobiła się sama czy to od lizania - stawiam na lizanie). Wygląda okropnie. No i zapewne ma robale. Mam nadzieję, że ten szał drapania to od tego (łudzę się).
Poleciałam do weta bez towarzystwa (to znaczy dokoptowałam do Nordstjerny i Burej bis). Kaśka dostała Drontal junior a Zenek i Bura bo "dorosłym" Drontalu. Czekam na efekty. Zakułam Zenka w kubraczek. Szczęśliwy to on nie jest ale chociaż nie zmasakruje tego boku. Cos czuje, że dzisiaj jazda do weta. Jak mu pomóc. W zasadzie zdecydowałam się na autohemoterapię. Skoro jest cień szansy to muszę spróbować.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto gru 11, 2007 9:39

Kompletnie zginął mi twój wątek w czeluściach forum, ale teraz odnalazłam i doczytuję... 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto gru 11, 2007 9:52

izaA pisze:Kompletnie zginął mi twój wątek w czeluściach forum, ale teraz odnalazłam i doczytuję... 8)

Bo się przerzuciłam do innego :wink: .
Dawno chyba nie wspominałam o Dongi, Mirku i córkach Dongi ale wierzcie mi, że trzymam rękę na pulsie. Ostatnie doniesienia są takie, że Dongi to okropna zołza, czyli nic się nie zmieniło bo była z niej kapryśna kobita. Nie znaczy to, że jej nie lubią. Ona po prostu jest indywidualistką i właściciele to akceptują. Przyplątał się do nich trzeci kot. Jest jeszcze dziki i przychodzi do misek. Plan jest standardowy. Jak się już będzie dało to złapać i wyciąć co trzeba (płeć niezidentyfikowana).
U Kropki i Kreski bez zmian. To znaczy Kropka jest gruba a Kreska chuda i jakaś taka nieproporcjonalna (mała łapedyna i duże dupsko). Kreska odstawia od czasu do czasu siknięcie na łóżko jak ktoś obcy jest w domu. To nie choroba a sprawy behawioralne. Ona jest ewidentnie dominująca. Myślimy nad Feliway'em.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto gru 11, 2007 9:56

Sylwka pisze: Ona jest ewidentnie dominująca. Myślimy nad Feliway'em.

No to myślcie- ale w kilku domach na sikanie absolutnie nie pomógł. :(

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto gru 11, 2007 10:09

Tosza pisze:
Sylwka pisze: Ona jest ewidentnie dominująca. Myślimy nad Feliway'em.

No to myślcie- ale w kilku domach na sikanie absolutnie nie pomógł. :(


Generalnie, chyba mało komu pomógł :( sądząc z róznych przypadków na forum...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro gru 12, 2007 10:25

Byłam z Zenkiem u lekarek, bo się bardzo masakruję. Wizyta trwała długo bo trzeba było obmyślić strategię. Ostatnia deska ratunku to badania krwi. To testy przesiewowe (alergia), testy w kierunku alergii pokarmowych i odczulanie. Potrzeba do tego bardzo dużo krwi (dużo jak na Zenka) i nie ma szans pobrać tyle w normalny sposób. Koszt jest powalający. Badania, szczepionka, pobranie i odwirowanie krwi, transport, itp - w sumie pewnie około (raczej ponad) 900 zł.
Nie zdecydowałam sie od razu, bo mam w kotach glisty (finanse też takie sobie). Nasilenie świądu jest od około 2 tygodni (wcześniej mimo odstawienia leków było nieźle - jak na Zenka) i coś mi mówi, że robale mogą być tego powodem. Zenek dostał zastrzyk sterydowy, wapno, receptę na leki antyhistaminowe i lorinden oraz omegan. Dzisiaj rano jakby stał się cud i chyba steryd zadziałał. Zenek zachowywał się normalnie. Wytępimy robale i trzeba trzymać kciuki aby się na trwałe poprawiło. Zakładam skarbonkę, bo najprawdopodobniej badania nas i tak nie ominą. Najgorsze, że nie ma zupełnie gwarancji, że to zadziała a stres zwierzaka (pobieranie krwi prawdopodobnie z szyi, seria 29-ciu zastrzyków) będzie ogromny.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 12, 2007 23:49

O kurcze, to faktycznie niewesolo, strasznie kosztowne to leczenie...
Moze jednak te konwencjonalne sposoby zadzialają... Oby tak bylo :ok:

A co do glist - no coz, trza wybic je raz a dobrze, nie ma litosci :twisted:

Kaśke poogladalam (takze w watku Bechet) - piekna sie robi z niej dziewczyna, zapowiada sie na prawdziwego futrzaka 8)

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt gru 14, 2007 10:05

Włączyłam wczoraj Zenkowi leki antyhistaminowe, bo bok miał "tknięty" od nowa jęzorem. Jest nieźle. U Kaśki znalazłam coś dziwnego koło cycusia. Myślałam, że to rzut grzybka ale wczoraj się dokładnie przyglądnęłam. To coś miało zaschnięty twardy dzióbek. Wycisnęłam i wyszło z tego trochę gęstej wydzieliny. Jakby jakiś kaszak. Teraz zostało zaczerwienione coś z dziurką w środku. Sutka zupełnie nie widać, bo jakby się zapadł (i tak są mikroskopijne). Kurcze, może ktoś ją drapnął i się zrobiło takie beee. Liczę na to, że teraz się zagoi. Kaśka jest super. Śpi obok mnie na łóżku (Zenek w nogach a Bura na krześle obok), biega za mną jak piesek z zadartym do góry merdającym ogonem i mruczy jak się ją weźmie na ręce.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt gru 14, 2007 11:24

Nie wyrabiam z czytaniem wątków na bieżąco. :oops:

Dzięki za nowe info o Dongi. :D

A za wylizanego Zenka tradycyjnie kciuki.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt gru 14, 2007 11:46

Widziałam wczoraj na żywo córki Dongi. Fajne. Szylkretowe jest "wredne" tak jak mamusia :wink: . Drze się (to pojęcie względne, bo ona nigdy nie umiała i nie umie miauczeć - to coś co wydaje z siebie trudno opisać) i wierzga jak się ją weźmie na ręce (no obca przecież jestem). Czarne nawet się położyło obok mnie ale jak zaczęłam głaskać to się przeczołgało do mojej siostry (powód jak wyżej). Siostra twierdzi, że są kochane (czyli milutkie i słodkie) i to obie (no pewnie tak jest). Nie są moje i już. Są, nazwę to słowem: "nabite". Takie serdelki. Przy czym szylkretowe waży kilo mniej od czarnego.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt gru 14, 2007 14:53

Mirosław Wspaniały
Obrazek Obrazek
Cieszą mnie te fotki, bo Mirek wygląda jak puchata kula. W czerwcu przez robale był bardzo zabiedzony a teraz wreszcie przypomina normalnego Mirka.
Dongi się podobno nie dała fotnąć.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 40 gości