Nareszcie po kilku smutnych dniach są jakieś pozytywne wieści.
Dziewczynka była dziś na badaniach - nie ma nic niepokojącego (zeszło-piątkowy kryzys u niej był prawdopodobnie wynikiem podtrucia po odrobaczaniu). Mała miała robione RTG - płuca wyglądają dobrze, jak najzupełniej normalnie. Ale żeby mieć całkowitą pewność, zdjęcie ma obejrzeć w poniedziałek radiolog, mam zadzwonić.
Ma jeszcze skierowanie na badanie krwi
Mała ma ogromny apetyt, bawi się, że aż iskry lecą, a teraz śpi rozmruczana, wtulona w czułe ramiona wujka Nemcia.
Rano wskoczyła w kanapkę z dżemem, a potem wykonała serię skoków po kanapie, za co byłam jej niezmiernie wdzięczna
Jestem dumna z mojego Nemo - pięknie zaprzyjaźnił się z Dziewczynką. Z całej trójki ona od początku najbardziej się garnęła do zabawy z moim ogromnym kotem.
On na samym początku trochę się bał, ale szybko zaczął się z kociakami bawić i je wylizywać. Z Dziewczynką od kilku dni uprawiają dzikie gonitwy po całym domu.
Myślę, że dzięki Nemo, Dziewczynka zniosła dobrze śmierć rodzeństwa.
Śmierci Krówka chyba nie zauważyła, wtedy całą noc spała na moim łóżku.
Gdy Warchlaczek umierał, odseparowałam go od pozostałych kotów, żeby miał spokój. Ale gdy Orchidka zabrała jego ciałko, Dziewczynka usiadła w miejscu gdzie leżał, głośno płakała, a gdy ją zabierałam, wracała kilka razy w tamto miejsce.
Nemo stanął na wysokości zadania - jest wobec małej bardzo opiekuńczy, pięknie się z nią wita.
Myślę, że będzie za nią tęsknił, gdy pójdzie do domku (rezydentka Mufka nie chce się z nim bawić). Nie widziałam jeszcze u kotów takiej komitywy, jak u tych dwojga.
Wyglądają zresztą komicznie, bo Nemo jest bardzo podobny do Dziewczynki, bardzo podobnie umaszczony, tylko ze dwadzieścia razy większy
