Fajny dzień

(no, prawie fajny...)
BO do pracy musiałam pójśc tylko na troszkę. To wykombinowałam sobie, że może zajmęę się coraz pilniejszymi sprawami zawodowymi. Sądzicie, że mi się udało? Oczywiście, że nie
Najpierw zawiozlam do nowego domku szarego tygryska od brata (tego co tak bosko ziewa). Potem pojechalam na Kraszewskiego, spakowałam dwie urocze kocie dziewuszki i zawiozłam je do Juchnowca. To ciekawe zjawisko-rodzeństwem kocich dziewuszek są te dwa puchatki(arystokracja) Ale ta arystokracja chyba zdaje sobie sprawę z tego, że jakaś taka bardziej "arystokratyczna" jest
W Juchnowcu bosko-byłam u miłej dziewczyny, która adoptowała dwa kicie we wrześniu (seria kotków Dąbrówkowych-czarnulek i krófffka) Obecnie wyglądają na wypasioną kocią młodzież. A opiekunka okazała się być super-czarnulek jest kotem specjalnej troski-choruje, miewa biegunki, alergię pokarmową. Trochę mam wyrzuty sumienia, że taki chorujący tam trafił, ale jak go wiozłam to miał tylko katarek...(jechał razem z antybiotykiem)Okazało się, że katarek trzeba było bardzo długo leczyć...
Brat miłej opiekunki zamarzył sobie dwa kicie-więc pojechały tygryska - whiskaska i sófffka

Dzielne maluchy nic sobie nie robiły z podróży i z tego, że przywitała je sycząca króffka.
Jak wróciłam to jeszcze zawiozłam do domku drugiego kicia bielskiego-białego łaciatka. Nawet balkon zabezpieczony
tak więc dziś pojechały cztery
Natomiast żeby nie było zbyt pięknie-dzwoniła dziewczyna ze Szwecji. Właścicielka jej mieszkania nie zgadza się,żeby miała kota

I płacze mi w słuchawkę.... Nie wiem co z tym zrobić, nie chce jej przekonywać na siłę-b ten okruszek teraz jeszcze znajdzie dom bez problemu, a potem jakby coś nie wyszło problem będzie większy...
MOnia3a-jak sterylka Sońki? Patentem pani doktor jest gustowna skarpeta-wycięcie dziurek na łapki i kocica wygląda pociesznie....
smoky-eyes-nie martw się, do czasu twojej przeprowadzki znajdziemy jeszcze zapewne całe stado tulaków - mruczaków
