Niebawem minie rok, jak Bonzo do nas trafił. Przywiozłam go w zimny i śnieżny dzień, tuż przed Sylwestrem. Już zaczęliśmy przyzwyczajać sie do myśli, że Bonza nikt nie zechce i tak już nam zostanie w spadku.
A tu proszę, wczoraj zaświeciła iskierka nadziei. nadzieja pochodzi z Poznania i jak wszystko dobrze pójdzie, Bonzo będzie miał cudnie uświadomiony dom, po testach alergicznych dla dzieci, uświadomiony co do karmy po prowadzeniu hodowli przez najbliższych no i w ogóle WOW!!! Nawet dwie kuwety do załatwiania potrzeb nie są dla domu straszne.
Uprasza się zatem serdecznie o trzymanie kciuków. Bo ten kot wyczekał sie już na swój domek wystarczająco długo. Wyprawił w świat: Kluska, Karmelkę, Szarlotkę, Wuzetkę, Meki (choć nie wiem, czy miał świadomość, ze ta mała w ogóle u nas była), Mio, Pannę Franciszkę, więc teraz już czas na niego.