Skoro kot tyle tych klakow wymiotuje - to znaczy ze tyle ich polyka. Widocznie jest ich zbyt duzo zeby mogly spokojnie przejsc dalej i kot ratuje sie wymiotami.
I dobrze - bo inaczej moglby sie niezle przytkac.
Ale sobie mysle ze skoro tak sie dzieje - to moze warto byloby zdwoic wysilki i Klakiera wyczesywac? Albo bardziej niz dotychczas - albo wogole zaczac - bo nie wiem czy to robisz
Kazda ilosc siersci ktora usuniesz szczotka - to o tyle mniej w zoladku.
A pasta swoja droga
Tez mysle ze najlepiej byloby ja podawac bezposrednio do pyszczka i koniecznie - regularnie i codziennie. Przy silnym i ciaglym zaklaczaniu sie kota jest to konieczne - chocby po to zeby chronic sluzowke kociego zoladka od podraznien takimi klebami siersci. Pasta nadaje polknietym wlosom poslizg - staja sie bardzo sliskie, co umozliwia im szybsze i gladsze przejscie przez uklad pokarmowy - w ta lub druga strone

.
Gdy zbierze sie ich zbyt duzo - to pasta juz wiele nie pomoze - tyle ze ochroni zoladek.
I to prawda ze sklonnosc do polykania takiej ilosci wlosow nie ma za bardzo zwiazku z ich dlugoscia - u nas takowy problem srednio raz w miesiacu (latem) ma jedynie Zabka - chyba najbardziej krotkowlosy kot u nas - poza Skierka
Zreszta u niej to wyglada tak ze w pewnej chwili Zabka robi sie przymilna, chodzi, lasi sie, przytula - u niej to oznaka ciezkiej przypadlosci
Wtedy ja jej daje paste.
Po kilku godzinach - kotka wymiotuje kielbaske ze zbitej na sztywno siersci. Po kolejnych dwoch godzinach zachowanie Zabki wraca do normy i tak jest przez kolejny miesiac
Pozostale koty sie nie zaklaczaja i wymiotuja sierscia baaardzo sporadycznie.
Byc moze spory udzial w tym ma czesanie - moze nie codzienne i nie kazdego kota - bo nie kazdy lubi a nie ma az takich wskazan by robic to na sile - ale jak ktoregos dorwe to go porzadnie wyczesze i zwykle kilka garsci siersci ze szczotki zbieram podczas takiej akcji
Co ktorys posilek dostaja karme "odklaczajaca", co jakis czas gdy widze ze ktorys bardziej sie leni - Bezo - Peta. I jakos to idzie
