Relacja z placu boju:
Katon(facet)rozcharatana prawa ręka
Katon(kobieta)rozcharatana lewa stopa i prawe udo
prześcieradło:krew
dywan:krew
koc:krew
Herhorek:pod łóżkiem
kropelki: jedna w jednym oku, reszta nie
Tak wyglądał nasz dzisiejszy poranek o siódmej rano. Katon poszedł na rozprawy rozwodowe cały pocharatany

, ja swoje rany ukryłam
Garncarz ostrzegał, że pierwsze kropelki (z trzech różnych, podawanych kolejno) mogą szczypać.
No więc przy podaniu pierwszej Herek zawsze (nawe owinięty ręcznikiem, z nami trzymającymi go z całych sił) wystrzela w powietrze na jakieś dwa metry i z dzikim wyciem zwiewa pod łóżko. Ja się wślizguje za nim (zaklinowując się parę razy - tak, już wiem, mam klaustrofobię), on zręcznie mnie mija i pędzi do pokoju, tam robi uniki przed Katonem...No i tak w kółko......
Dziś rano kropelki (sześć musi mu wpaść w końcu) podawaliśmy przez ponad godzinę. Cali jesteśmy pokiereszowani.
A już się martwiłam, że Pan Pała ostatnio jakiś taki spokojny się zrobił...