Super Klakier ['] i jego Drużyna-kociaki mają się dobrze! s8

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 06, 2007 12:24 Super Klakier ['] i jego Drużyna-kociaki mają się dobrze! s8

Moja mama od kilku dni widuje malutkiego czarno białego kotka pod blokiem. Podobno przesiaduje pod samochodami i cały się trzęsie.
Adres: Kopernika 4, Kopernika 6 w Pruszkowie, teren między blokami koło śmietnika i samochodów.
Może ktoś może?
Ja nie dam rady... psychicznie. Dziś odszedł Krówek, Warchlaczek w strasznym stanie. Nie jestem w stanie, przepraszam :(
Ostatnio edytowano Nie mar 02, 2008 21:37 przez Anuk, łącznie edytowano 9 razy
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw gru 06, 2007 12:50

podnoszę

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Czw gru 06, 2007 13:16

Anuk, one wracają.....
może Krówek wrócił - spróbuj dać mu szansę...
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 06, 2007 13:19

Podniosę!
Anuk, ONE NAPRAWDĘ WRACAJĄ.....
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Czw gru 06, 2007 13:26

Dziewczyny, ale jeśli u Anuk była nie daj Bóg panleukopenia, to wiecie, co to oznacza :(.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18764
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw gru 06, 2007 19:36

Ariel, błagam, tylko nie to! Odpukaj w niemalowane drewno!
Na wątku Kociego Przedszkola nie ma nic na ten temat i oby to się potwierdziło

Anuk, jestem z Tobą!
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Czw gru 06, 2007 19:41

Miszelina, ja nie mówię, że to, ale mówię, że pomagająć trzeba mieć na uwadze również takie rzeczy.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18764
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw gru 06, 2007 21:01

Dziewczyny, nie wiem jeszcze, co to było, ale kociaki nie miały żadnego z typowych objawów pp. Żadne ani razu nie zwymiotowało, nie było żadnej biegunki. Wszystkie wydzieliny miały w porządku, czyste, nawet Krówek na dobę przed śmiercią zrobił zupełnie normalną kupę.
Dziewczynka miała jednodniowy kryzys, wyglądało to marnie, ale wystarczył jej jeden zastrzyk i po kryzysie nie było śladu i nie ma do tej pory.
Warchlaczek ma się troszkę lepiej, nawet zaczyna sam jeść, a i ze strzykawki bez problemów przełykał i zjadł sporo.
Co do kociaka - ja wyjeżdżam za tydzień, moimi rezydentami zajmie się mama, ale ponieważ ma jeszcze chorego dziadka pod opieką i pracuje, to nie dałaby rady z chorym kociakiem.
Także ja naprawdę nie mogę :(
Poza tym martwię się o moją kotkę - ona była przygarnięta wprost z podwórka trzy miesiące temu. Ponieważ miała guzy sutka i wymagała dwóch operacji, to jeszcze nie była szczepiona. Szczepienia planujemy, jak kotka zupełnie dojdzie do siebie.
Te tymczasiki przyjechały do mnie zaszczepione, także się nie martwiłam o kotkę (chociaż teraz się trochę martwię)
Ale kotek z podwórka może mieć wszystko. A ja jestem odpowiedzialna przede wszystkim za moją rezydentkę, też przecież przygarniętą z ulicy.
Tak więc ze smutkiem proszę, pomóżcie małemu.
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw gru 06, 2007 21:06

Dziewczyny, nie wiem jeszcze, co to było, ale kociaki nie miały żadnego z typowych objawów pp. Żadne ani razu nie zwymiotowało, nie było żadnej biegunki. Wszystkie wydzieliny miały w porządku, czyste, nawet Krówek na dobę przed śmiercią zrobił zupełnie normalną kupę.
Dziewczynka miała jednodniowy kryzys, wyglądało to marnie, ale wystarczył jej jeden zastrzyk i po kryzysie nie było śladu i nie ma do tej pory.
Warchlaczek ma się troszkę lepiej, nawet zaczyna sam jeść, a i ze strzykawki bez problemów przełykał i zjadł sporo.
Co do kociaka - ja wyjeżdżam za tydzień, moimi rezydentami zajmie się mama, ale ponieważ ma jeszcze chorego dziadka pod opieką i pracuje, to nie dałaby rady z chorym kociakiem.
Także ja naprawdę nie mogę :(
Poza tym martwię się o moją kotkę - ona była przygarnięta wprost z podwórka trzy miesiące temu. Ponieważ miała guzy sutka i wymagała dwóch operacji, to jeszcze nie była szczepiona. Szczepienia planujemy, jak kotka zupełnie dojdzie do siebie.
Te tymczasiki przyjechały do mnie zaszczepione, także się nie martwiłam o kotkę (chociaż teraz się trochę martwię)
Ale kotek z podwórka może mieć wszystko. A ja jestem odpowiedzialna przede wszystkim za moją rezydentkę, też przecież przygarniętą z ulicy.
Tak więc ze smutkiem proszę, pomóżcie małemu.
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt gru 07, 2007 19:34

Czy da się pomóc temu malutkiemu?

U mnie dziś umarł Warchlaczek...

Może ten maluch jest do odratowania?
Jutro sobota, może ktoś złapie...
Niestety, ja nie mogę się nim zająć - została mi pod opieką jeszcze Dziewczynka (na razie odpukać, w dobrym stanie), jutro będę z nią biegać po wetach...
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt gru 07, 2007 19:54

Podniosę!
Jestem za daleko.....
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Pt gru 07, 2007 20:34

nikt? jeden ,jedyny maluch..... :cry:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43963
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 09, 2007 19:31

Podwórka przy ulicy Kopernika w Pruszkowie to ugór, jeśli chodzi o opiekę nad kotami.
Na moim osiedlu są panie, które karmią i sterylizują kotki, jest kilka stałych punktów dokarmiania kotów. Są ocieplane budy pod balkonami.

Kielkaset metrów ode mnie, przy ulicy moich rodziców są praktycznie same osiatkowane okienka piwniczne. Niektórzy próbują dokarmiać koty przy śmietnikach, ale muszą uważać, bo jest tam wielu wrogów kotów.
Mieszkając z rodzicami dokarmiałam koty - musiałam to robić chyłkiem i najlepiej po zmroku, bo bez przerwy ktoś się wydzierał i wyzywał. Są truciciele - pewnego pana mogę wskazać palcem (i co z tego :( )
Nikt tam nie sterylizuje kotek!
W tej chwili oprócz tego biało-czarnego biedaka jest tam dużo kociaków tegorocznych, niektóre jeszcze całkiem małe. Wszystkie z zalepionymi pyszczkami, chore.
Pruszkowiacy! Trzeba zająć się tym rejonem!!!
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie gru 09, 2007 20:22

i co z tym kociakiem????

naprawdę nikt go nie moż złapać?
znam tamte tereny - kociaka albo otruja albo zrobia mu krzywdę!!!
:cry: :cry: :cry:
same sprzataczki trują koty :cry:

gdybym tam mieszkała.....

__________________________

Obrazek
Obrazek

Anna Rylska

Avatar użytkownika
 
Posty: 17451
Od: Wto wrz 12, 2006 12:16
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki

Post » Nie gru 09, 2007 22:33

Ja naprawdę nie mogę :( Nie dam rady czasowo. Za 3 dni wyjeżdżam na tydzień, nie mogę tego wyjazdu odwołać. A do tego czasu muszę jeszcze zrobić badania mojej tymczasowej kici, której rodzeństwo umarło kilka dni temu.
Tamto osiedle jest wyjątkowo nieprzyjazne kotom.
Nie mają kryjówek, bloki stoją wzdłuż ulicy, równolegle do siebie, nie ma żadnych zabudowań, gdzie koty mogłyby znaleźć schronienie. Z piwnic są przepędzane, bądź trute.
Próbowałam dokarmiać tam koty, gdy mieszkałam z rodzicami - musiałam to robić po zmroku, bo zdarzało się, że ktoś zobaczył z okna, że stawiam miseczki z karmą i wodą, i wtedy sypał się grad wyzwisk.
Mimo, że sprzątałam pojemniki i co kilka dni zastępowałam nowymi, bo nie było możliwości mycia miseczek, były one ciągle usuwane.
Co kilka dni zmieniałam miejsce karmienia, ale i tak ktoś z uporem zawsze wyśledzał i wyrzucał. W czasie bardzo mroźnej zimy ktoś wpuścił koty do piwnicy. Wypuszczenie ich przy 25 stopniowym mrozie oznaczało pewną śmierć, zresztą nikt nie otwierał okienek, bo zamarzłyby rury. Więc sąsiad z klatki wytruł koty chlorem posypywanym bezpośrednio na jedzenie!
Kiedyś prawie napadł na moją siostrę, która niosła jedzenie do piwnicy.

To są duże bloki, bardzo nieprzyjazny teren dla kotów!

Jak mówię, mam porównanie, bo widzę jak się sprawy mają na moim obecnym osiedlu.
Tu co prawda sąsiedzi też nie życzyli sobie otwierania okienek, ale poprosili mnie o to grzecznie, wskazując jednocześnie miejsce, gdzie dokarmiane są koty. Tutaj koty mają kilka miejsc schronienia i nie zauważyłam, żeby ktoś je gnębił.

Na moim obecnym osiedlu kotki są sterylizowane, a dla kociaków, które się już pojawiły szukane są domy.
Kilka ulic dalej jest koszmar, koty są przepędzane, trute i nie mają się gdzie schronić.
Ten teren to zupełny ugór jeśli chodzi o działalność na rzecz kotów!

Proszę o pomoc!
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 53 gości