Na chwilkę... Jak wchodziłam do domu obładowana wielkim plecakiem (8 kurde kilo 
), zakupami i transporterem, wymknął się przez szparę w drzwiach... Cwany jeden. Prawie na zawał zeszłam. Ale jak zawołałam na całą klatkę "Barni, kur.., ale już do domu!" to przybiegł w te pędy. I miauczał jak gópi. Moi sąsiedzi chyba już mają o mnie wyrobioną opinię 
Kłócę się z kotem na klatce 
A tak ogólnie, to Barnek jest superkochany. Tylko mam wrażenie, że ciągle chudzieńki
Jeszcze nie miałam kiedy do weta podejść z wynikami. Pewnie zrobię powtórkę badań, żeby zobaczyć, czy jest poprawa. Tylko ten tydzień miałam zawalony. Na szczęście zawalony adopcjami. I mam nadzieję, że udanymi 
Nadal szczuplaczek, ale z dnia na dzień lepiej wygląda, ma apetyt i siłę też, skubany. Musiał dostawać nifuroksazyd, a że dostawał w tabletkach wyszło na jaw, że nie lubi. Warczy. Ale ponieważ jest ciapowaty - nie gryzie i nie drapie. Za to wyrywa się jak goopi. I przyznaję - siłę ma ogromną.
Chyba znalazłam wspaniały, zakocony dom dla Barnaby