Po drugiej stronie jest długa poniemiecka kamienica - jest tylko jedno wejscie, ale piwnice są lodowate.
Na podwórku stoi baza transportowa - parę baraków, w tym jeden dziurawy, drewniany. Mężczyźni tam pracujący pozwalają im tam mieszkać, ale to temperatura tam panująca jest taka, jak na zewnątrz. Tyle, że nie pada im na główki.
Ostatnio, kiedy karmniłam tam Ogonki - jedna z nich aż dygotała z zimna. Śliczna, trójkolorowa, młodziutka koteczka. Dzisiaj rano zauważyłam kolejnego, nowego kota. Ściągają koty biedne, głodne, przemarznięte - wiedzą, że dostaną zawsze coś do jedzenia. Widać piwnice dookoła są już pozamykane, bo trzymają się tego podwórka.
W tamtym roku zimy praktycznie nie było, a przy tym było ich mniej.
Boję się, że dosłownie zamarzną w tej szopie.
Nie mam absolutnie żadnych zdolnosci stolarskich, dlatego będę bardzo wdzięczna za stare budy, bądź podpowiedź, gdzie za rozsadną kwotę moge je znaleźć. Mam w domu styropian, ocieplić już będe je potrafiła.
Bo pozamarzają mi te moje Ogonki, a ja trafię do pobliskiego szpitala dla tych, co z nerwami maja kłopoty

Jest tak zimno, samym jedzeniem nie utrzymam je przy zyciu
