dla mamy nie potrzeba domku...ona po kastracji wróci do gościa...
Jakby nie wróciła to zabierze nastepnego kota (przecież ktoś musi łapać myszy) i jakby nie daj Boze znowu to była kotka, to historia zaczęłaby się od nowa....
dlatego moim zdaniem jedyne rozwiazanie tej sytuacji to zabranie teraz maluszków i kotki odrazu zna zabieg...
kotka po 10 dniach wróci do siebie (on zapewnia jej jako takie jedzenie, typowo domowe -ziemniaki, pieczone udka z pobliskiej restauracji ), super opieki napewno nie ma (szczepien odrobaczen braketc)...ale przynajmniej jej kocieta nie bedą ginąć w szambie a gosciu nie weźmie kolejnego kota...
a maluszkom znaleść dobre domki.
jakie to proste na papierze
