wania71 pisze:Ciekawa jestem, czy autorka tego zacnego wątku znalazła tu odpowiedź na swoje rozterki?
Bo wydaje mi się Agalenoro, że ilu pytań nie zadasz, tych oczywistych i tych wydumanych, zadanych wprost i podchwytliwych, jakichkolwiek nie zastosujesz metod, by prześwietlić potencjalny domek, to nie uzyskasz spokoju ducha i ten ciężar się nie zmniejszy. Taki Twój wybór i chwała Ci za to!.
wania71,
Jeżeli chce się pomóc większej liczbie zwierząt, aniżeli tym, które akurat zmieszczą się pod naszym dachem, po prostu musimy szukać im domów. W innym wypadku, umrą z zimna, głodu, pod kołami samochodow na parkingu, zabije je stres w schronie. To
nie mój wybór. Tak po prostu jest. Ja to wiem, rozumiem, całkiem namacalnie.
Rozterki są i będą. Zwłaszcza w momencie podejmowania decyzji. Niestety. Podobnie jak Jana, uważam, że nie nadaję się na dom tymczasowy, to ogromny stres. Ja to bardzo przeżywam. Walczę ze sobą, ryczę, bo po ludzku przywiązuję się do tych ufających mi pyszczków... ale wiem, ze czekają następne.
Jeżeli powiem stop, nie nadaję się, to chyba będę to musiała powiedzieć prosto w twarz tym kociakom, z niedogrzanej piwnicy, które lada dzien wykonczy mróz ... A nie potrafię.
Wątek ten bardzo mi pomógł. Znalazłam w nim wiele cennych wskazówek. I naprawdę zrobiło mi się trochę lżej...
Chciałabym dodać od siebie, coś bardzo osobistego.
Znalezienie dobrego, kochającego domu zwierzakowi bez perspektyw to ogromna nie porównana z niczym satysfakcja i radość z dobrze spełnionego zadania - Moja praca, choć ją bardzo lubię, nie dostarcza mi AŻ takiej satysfakcji, radości i wzruszeń.
To naprawdę coś wspaniałego.
A spokój ducha wtedy jest faktem.
