Ufff, mam wreszcie chwilę czasu żeby usiąść i coś napisać. Dziękuję wszystkim za odzew w imieniu swoim, millarcy, Izabeli i rzecz jasna Armaty

.
Na prośbę Izabeli zgodziłam się, że pieniądze dla Armaty będą wpłacane na moje konto, ale ostatecznie to ona będzie nimi dysponować, bo to pod jej opieką jest teraz Armata. Numer konta będę podawać chętnym na pw. Miałam pytania o przybliżone koszty utrzymania Armaty. Trudno to w tej chwili określić. Napewno trzeba będzie w pierwszym rzędzie kupić mu dobrej karmy (Izabela daje mu końcówkę paczki Intenstinala) orza porobić podstawowe badania. Od ich wyniku będzie zależało co dalej.
No i przypominam, że najważniejsze jest teraz szukanie Armacie domu. Tak jak napisała millarca - kot przeżył w schronisku sześć lat i znosił to jakoś bo być może nawet nie znał lepszego życia lub je zapomniał. Teraz dano mu dom, zobaczył jak dobrze może być, i znowu wylądował w schronisku.
Wracając do tego co się stało. Zdecydowałam, że szczegółów nie będę tu opisywać, nie o to chodzi. Najogólniej - poszło o to, że TZ Marcika jest podobno uczulony na koty. Cóż, byłabym nawet skłonna jakoś to zrozumieć gdyby Marcik wcześniej uczciwie postawiła sprawę i zaczęła szukać Armacie domu. Niestety wszystko wyszło nagle. Wcześniej może gdzieś tam i szukała (mówi, że tak), ale wiadomo jak trudno znaleźć takiemu kotu dom. Poza tym millarca powinna się o tym dowiedzieć pierwsza. Wczoraj doszło do tego, że Marcik zarzuciła millarcy że wprowadziła ją w błąd dając chorego kota. Przejrzałam oba wątki i wynika mi z nich, że od początku sprawa była stawiana jasno, że kot po wielu latach schroniska, z przewlekłym katarem, z grzybicą, zresztą wiem, że millarca zawsze woli powiedzieć prawdę niż żeby potem dom był rozczarowany.
Ogólnie wszystko to smutne
