» Nie lis 18, 2007 21:25
Dla mnie samej taki obrót sprawy był wielkim zaskoczeniem. Myślałam, że zadanie wykonane, kot uratowany i czeka świetny dom. Że nic tylko zawieźć ją i happy end. Wstałam o 4.45, zabrałam kota. Pojechałam...
Pomyliłam się. Ambitny plan. Najlepsze intencje. Odwaga i determinacja.
Ale gdy do głosu dochodzą uczucia...
Nie ma siły na to.
Wierzę, że Blanka wybrała najlepiej. Jest otoczona wielką miłością. Jest praktycznie jedynaczką. Zrobię wszystko, aby nie zabrakło jej niczego.
Ona czuje, że jest w domu. Wszystko zniosła cierpliwie. Teraz cieszy się z towarzystwa małego Gucia, ogląda wszystkie kąty. żyje swoim życiem. Takim, jakie poznała w moim domu i polubiła.
Co mam Wam powiedzieć więcej? Będzie szczęśliwa! Póki mego życia... Wszystko dla niej.