Kasiu: Dzięki serdeczne, jeśli jutro znajdę czas, spróbuję pójść Twoim tropem i się trochę pobawić...
jeszcze nie sklejałam zdjęć .. w ogóle dotąd nie widziałam potrzeby działania na moich zdjęciach..
no ale.. potrzeba matką wynalazku prawda?

a człowiek uczy się całe życie..
taaa.. przyda się, zresztą fajna zabawa!
Aniu: Bardzo się cieszę, że znów Cię tu widzę
Z fotkami Gizma jest o tyle problem, że te ładne, wakacyjne, zaginęły wraz z awarią komputera, a nowych jeszcze nie ma
Będę jednak ponaglać rodzinę, co by się podzielili swoim futerkiem, choćby wizualnie:)
mogę Ci tylko powiedzieć, że futrzak z niego niesamowity.
Wg. bardzo niepewnej wagi (bo takiej z "miarką"), waży ok.5 kg... wybredniak się z niego zrobił, bo gardzi najlepszymi puszkami, na rzecz zwykłej gotowanej rybencji

to potrawa jedyna pewna, że znajdzie się w żołądku kota
poza tym, trochę narobił zamieszania w całej rodzinie, gdyż w czasie odkąd u nas jest, obdarował chyba wszystkich członków rodziny - grzybkiem! od najmłodszych domowników, po babcię, która się z nim widziała jedynie w wakacje na działce.. połowa jeszcze z tym walczy
co dziwne, choć Urwis sporo czasu z nim spędził na działce, wcale się nie zaraził!!! a lat ma sporo, więc myślałam, że i odporność nie ta.. a jednak, Urwis nas wszystkich pobił..
no i problem jedynie taki, że niby Gizmo już jest zdrowy, najlepsi bydgoscy lekarze objechani, a domownikom wychodzą wciąż nowe grzybki! był już pomysł, że może cholerstwo się chowa w jego długim futrze i pomogłoby ogolenie go.. co o tym myślisz???
no ale ogólnie, dostarcza wiele radości rodzince
mają z niego ubaw jak kradnie osmarkane chusteczki i warczy przy próbie odebrania
dziewczyny w kotach tak zakochane, że kocie rysunki lądują wszędzie, nawet w zeszycie od religii...
dziś z kolei dziewczyny narobiły rabanu, bo Gizmo wcisnął się za szufladę, w bardzo wąską szczelinę.. one to zobaczywszy (chyba myślały, że się zgniótł

) zaczęły go za ogon ciągnąć, łapy i wołać bratową.
Gizmo coś sobie z tego zrobił dopiero wtedy, jak Iwona go zawołała (bo na nią najlepiej reaguje) i spokojnie wyszedł z "cieśniny"...
ale i tak wszystkim gały wyszły jak zobaczyli jaki on "plastyczny"
no i ostatni wyczyn - wskakuje na piętrowe łóżko z ziemi

a niby był taki ciapowaty...
jest kotkiem dość gadatliwym, więc gadają sobie z Iwoną w kuchni...
a fotkami się zajmę..

może nawet odwiedzę go w poniedziałek.. zobaczymy..
