No, tak...
Ponieważ dziewczynka jest coraz większa, a łapka się goi i mała jest w formie coraz lepszej, to bryka po lecznicy nawet podczas przyjmowania pacjentów. Jak nikogo nie ma to przelatuje środkiem z prędkością światła, jak ktos jest - chowa się na fotel i obserwuje. Tu dodam, że jak na małego kotka doskonale wylapuje sytuację i nie wpada pod nogi, nie plącze się tam, gdzie by przeszkadzała, nie ucieka na zewnątrz gabinetu i wyłapuje, kiedy trzeba zniknąć. Zadziwiająco bystra

ale od poczatku było widać, że jest bardzo kontaktowa
Dziś fotel był zajęty - siedziała Zosia, to obsiadła Zosi kolana.
Był pacjent - duży rottweiler.
Otóż nabubała na niego, nafufała i... ruszyła do ataku
Żeby jej Zosia nie przytrzymała, to rotek miałby ciepło
Następna była Ewcina Hipcia, która - przechodząc obok Jane (tym razem u mnnie na kolanach) - szturchnęła ją poufale nosem znienacka. Uff... To oburzenie! Już Hipa zdążyła wrócić ze spaceru i zniknąć z pola widzenia, a w kotku ciągle się gotowała wola zemsty okrutnej i wyrywała się prać Hipcię
No, żebym kotka nie przytrzymał to by z Hipci zostały strzępy
Aczkowliek trzba małej przyznać, że nie atakuje na ślepo tylko analizuje sytuację, obserwuje przeciwnika i przygotowuje się powoli. Zawodowiec
Tak naprawdę to jest bardzo odważna, jak są ręce, które ją otaczają i wie, że jest bezpieczna
Acha... Dziś była zaszczepiona. Napyskowała - jak przystało na kotka - ale nie drapała, nie wyrywała się niebezpiecznie, dzielna była. Po zastrzyku zażądała miziania od trzech osób naraz.

Ranka na łapce już się zamknęła strupkiem, w zasadzie został kawałek tylko. Widać już, że futerko rosnące obok przykryje bliznę.
