
no i kolejny koci olbrzym będzie u Was, ale muskuły mieć musicie, żeby wetów odwiedzać, no no no. I już chyba wiem dlaczego Toluś tak często u weterynarza lądował... zwyczajnie biedak lekki był to i odmiana miła, żeby takie lekkie cudo zanieść. Rastusia pewnie na razie też to czeka dopóki nie utyje i zaniesienie go w zielone progi będzie zwyczajnie zbyt męczące... no ładnie!
