Moja mama sie pochwaliła.
Juz latem u sasiadów mojej mamy była ciezarna kotka.
Namawiałam do sterylki aborcyjnej-ale oczywiscie spotkałam sie ze swietym oburzeniem.
Kotka sie okociła, w domu gdzie króluja 3 złe psy-stanowczo nielubiace kotów.
Kazałam im robic ogłoszenia i szukac domów. Mówiłam czym grozi oddanie kotów do schronska.Ale mam wrazenie,ze do schroniska nie trafiły nie przez strach o ich zdrowie, tylko przez to,ze moze trzeba bedzie za oddanie kotów zapłacic

Temat ucichł.
Do wczoraj

Zadzwoniła moja mama ,ze ktos jej podrzucił kotka do piwnicy.
Kotek wstepnie rozpoznany jako sasiadowy.
Reszte podobno psy zagryzły. Reszta domowników postawiła bardzo szybkie i ostre weto-kot wyleciał na mróz.
Ale wrócił.
Ja jestem nasiakneta panleukopenia. Kociak wiadomo, nieszczepiony.
Ale co było robic, zapsikałam całe auto virkonem, wziełam mame z kotem, pojechałam zaszczepic do najblizszej lecznicy.
Nie dotykałam go ani przez chwile. Ma czas w piwnicy do srody-potem musi zniknac.
a ja nie mam pomysłu
