
Pojechałam do sklepu rowerem. Pierwszy sklep był nieczynny, do drugiego szosą przez wieś z kilometr. No i na łuku szosy przy placu zabaw zobaczyłam małe... Cały miot kręcący się na jezdni. Pewnie głodny, bo prawdopodobnie dokarmiany przez robotników z bazy budowlanej, ale dzisiaj nikogo tam nie ma. Pojechałam raz jeszcze, nakarmiłam


Nie dawały mi jednak spokoju te maluchy kręcące się na drodze. No i cała czwórka siedzi teraz w pomieszczeniu technicznym. Oprócz czwórki maluchów jest jeszcze 5 kotów, pewnie matka i dwójka ze starszego miotu i dwa dorosłe, ale nimi trzeba będzie zająć się później /wysterylizować np./
Teraz ważne są malizny, one zimy na dworze nie przeżyją

Oczywiście będą do adopcji po odrobaczeniu, odpchleniu i zaszczepieniu.
Są ufne, wcale nie dzikiedzikie

Mają ciepło, są nakarmione, pewnie do weta pojadę z nimi jutro, dwójce cieknie z oczek, wszystkie kichają




