Dziś schronisko opuściły na zawsze dwa kociaki ze szpitalika.
Pierwsza to Kaskaderka, czyli czarna biała koteczka z zamglonymi oczkami. Trafiła na tymczas do kochanej aga-lodge. Koteczka ta bardzo leżała i Adze i mi na serce, bo obie pamiętamy ją jeszcze jako małego, około 6 tygodniowego szkraba dzielnie wspinającego się po siatce boksu na niemożliwe wysokości. Koteczka już po dojechaniu do lecznicy, gdzie czekała na Agę zaczęła harcować i biegać wykonując kangurze skoki. To dla mnie zawsze ogromna radość, kiedy mogę patrzyć jak koty biegają po wypuszczeniu z ciasnego boksu. One tak się tym cieszą. Kaskaderka wykonywała kangurze skoczki i wywalała brzuszek do głaskania, a w chwilach przerwy kochała absolutnie wszystko. Kochała nogi od stołu, ściany, krzesła i podłogę. Ocierała się o wszystko mrucząc jak szalona z zadowolenia. W końcu w objęciach Agi pojechała do niej do domu.
Drugą szczęściarą jest mała biało srebrna niunia z boksu w szpitaliku pełnego małych kociąt. Trafiła dziś do DT do gosiaa. Mała w lecznicy była z kolei przestraszona, co nie przeszkadzało jej wchłonąć całej saszetki jedzenia. Potem z Kaskaderką bawiły się w ganianego i chowanego wkoło pluszowego domku. ależ były szczęśliwe. Jak po małą przyszła gosiaa, to już było tylko tak:
