dziewczyny, dzisiaj babcia do mnie dzwoni o 7 rano
po spacerku(tak, tak, przechadza się, bo jej się ,,nudzi'', a powietrze rano fajne...)
i mówi, ze mało co kota do domu nie wzięła
ja zaspana, jak to babciu
ano tak to, bo jej czarna kulka, góra 4 tygodnie, pod nogami przebiegła,
dotarła babcia dalej, chociaż miała wracać, z jej opowiadań wynika że jest tam jakaś barierka, za którą ktoś najwyraźniej wchodzi i zostawia miseczki z karmą(babcia podejrzewa że to pani, która kiedyś pomagała jej dokarmiać te kotki, które potem zabrała do domu(pierwsze dwa) )
okienko tam otwarte
chciałabym pomóc-jak jest jeden maluch, to pewnie i rodzeństwo jest
zaraz posypią się rady-wiem-ze kotki powinnam wysterylizować i połapać
oczywiście macie rację
ale mi wciąż brakuje czasu, nie znam się na tych wszystkich talonach,
wiem, że to zabrzmi snobistycznie, ale mam też swoje koty
i tak bardzo podziwiam dziewczyny, jak czytam ile kotek posterylizowały
ale ja tak chyba nie umiem
nie wiem ile jest tam kotek, ile kociąt
ogłosiłabym malucha, ale kto weźmie kociaka z dworu?
gdybym kociaka miała na wyciągniecie ręki, tobym rodzinie powiedziała że znalazłam malucha a zimno i hop do domu
ale ta barierka wszystko komplikuje, z resztą i tak spokojnego sumienia nie będę miała, bo reszta zostanie
nie zakładałam nowego tematu, nie chcę zaśmiecać forum
jak ktoś wyrazi swoje zdanie, opinię
to może mi sie coś w głowie rozjaśni
(być może tekst nieco chaotyczny ale bardzo się spieszę)
pozdrawiam
