
Po drugie znalazł sobie miejsce na kanapie i tam robi najprzerózniejsze dziwne rzeczy. Tarza się, ale tak jakby ktos waleriana pokropił to miejsce. I robi to tylko wtedy, kiedy siada na kanapie moja mama. Czasem przy mnie też, ale glównie przy mamie, bo ją kocha slepą miłością odkąd główny szef umarł.
Po nocach nie śpi. Co noc wstaje o godzinie 3 max 4 i zaczyna się. A to grzebanie w kuwecie, z jakąś złością, potwornie głośno. A to otwieranie szaf, czasem skakanie na drzwi do jedynego zamkniętego pokoju.
Nie wspomne o tej histerii którą urządził jak przyniosłam na butach zapach innego kocura. Pisałam o tym.
Widać ogólnie, że ten kot jest niespokojny. Łącznie z tym, że w amoku ugryzł moja mamę



Kociewicz był cudownym, kochanym, łagodnym zwierzakiem. Wiernym i wdzięcznym. W tej chwili jego kocia miłość zrobiła się zaborcza. Nie wiem czy to po śmierci ojca czy przez to, że Maryśka do nas dołączyła... Nie wiem

Poradźcie mi co mam z tym fantem począć, bo szkoda mi i Pana Kociewicza i jego przyjaźni z Facecikiem i w końcu samego Facecika, bo on też zrobił sie przez to bardziej strachliwy. Nie jest fajnie żyć w przestrachu, że możesz nagle zostać zaatakowany

