Na podwórzu inne koty, ale nie czas na łapanie ich, najważniejsza teraz jest ta ciężarna kicia, plączą się dwa podrostki takie ok. 3 - 4 miesięcy, prawie oswojone, podchodzą do ręki, gdzieś przy ścianie przebiegają maluchy na oko ok. 6 tyg. Kotka sprytna nie daje się złapać, dajemy spokój tego dnia, postanawiamy, że przyjdziemy za dwa dni spróbujemy ponownie, zbieram wszystko, odganiam od kontenera kociego podrostka zamykam go i podrzucam jedną ręka do góry, aby stanął w pionie, bo tak mi będzie wygodniej go nieść.
Coś cichutko pisnęło, pewnie któryś maluch, rozglądam się nie ma żadnego, ale dorosła znów do nas podchodzi, łapę kontenerek, może się uda ją chwycić i wcisnąć do niego, otwieram zaglądam i nie wierze własnym oczom

Wewnątrz kontenera siedzi jeden z maluchów, panika nie mam, co z nim zrobić, nie mam gdzie go upchnąć, karmicielka mówi, aby wyjąć i zostawić, ale jak nie potrafię, małe wzięło los w swoje łapki, jak je wyjąć i zostawić na tym zimnym i brudnym podwórzu?
Burza mózgów, małe zostaje u karmicielki na noc ( Pani Jadwigo dziękuję

Dziękuję Ci wlodaro, za przyjęcie małej do siebie.

Panna Lalunia po przeglądzie u weta, okazało się, że ma ok. 8 tygodni, ale jest strasznie chudziutka i wygląda na sześć, pełno pchełek, ale jest cudowna.
Kocha ludzi, wzięta na ręce przytula się i zasypia.
Pilnie szuka domu.
Na tym brudnym i zimnym podwórzu zostało jej rodzeństwo

Proszę, jeśli ktoś mógłby wziąć na tymczas, choć jednego z tych kociaków, to dla nich sprawa życia i śmierci



