

A tak wygląda teraz...



Kocica wczoraj sama przyszła po pomoc...streasznie słaba, nawet nie protestowała kiedy wkładaliśmy ja do koszyka. Zawsze przebywała w innej części osiedla ale wczoraj znalazłam ją pod swoim blokiem...
Bez zadnego sprzeciwu dała sie też zbadać lekarzowi.
Kicia ma zapalenie płuc, zapalenie krtani, dusi sie...najprawdopodobniej infekcja zaatakowała tez oskrzela...

To juz kolejna kotka w tragicznym stanie w ciągu ostatniego miesiąca...
Kicia ma podwyższona temperaturę. Oddycha przez pyszczek ponieważ górne drogi oddechowe są niedrozne...
Dzis kiedy do niej podeszłam myslałam, ze strasznie fuka na mnie ale ona tak ciężko, głosno i nierówno oddycha...

Katar leje się z nosa, kicia ciagle odksztusza wydzieline, z oczu leca łzy...
Kicia wymaga stałej opieki. Na razie sostała w szpitalu ale poniewaz od 1.11 lecznica nie jest juz całodobowa...nie będzie kto miał doglądać zwierzaków i w czwartek trzeba zabrać kicię.
Czrnucha dostaje kroplówki, jest odwodniona, nie może jeść.
Już nie mam smiałaosci po raz kolejny prosić Was o pomoc

Inny kociak, którym sie opiekuje leży w inkubatorze...nie dam rady sama...
Błagam o tymczas dla niej
Do czwartku na pewno się nie wyleczy a wynieść ją pod blok...to będzie gorsze niż eutamazja...
