do polski przyjezdzam...dopiero w styczniu...
ale rodzice maja niedlugo 30rocznice slubu, wiec pakuje prezent i jutro wysylam poczta.
a zmywanie... no coz, niestety mimo roznych sztuczek, podchodow, min, scen itd. nie udalo sie namowic TŻ zeby zarowno robil jedzonko jak i po nim sprzatal...
jesc musze, wiec nie chce zniechecic TŻ do robienia obiadkow [czy wlasciwie kolacji, bo pozno wracamy], no to pozwalam sobie nie pozmywac tylko w specjalnych okolicznosciach... bo chociaz rzadko, ale zdarza mi sie uslyszec, ze jesli zmywanie to taki klopot, to moze chce robic jedzenie
zreszta ja wogole len straszny jestem...
