Domki znalezione, hurra;-)

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim

Post » Pon paź 22, 2007 19:48

No to pięknie, że tak szybko zaczyna futerko odrastać. Myślę, że to dobry znak.

U Matyldy jest już ślicznie ale jeszcze nie kończymy kuracji. Ze świerzbowcem też już lepiej ale z kuracją również jeszcze nie żegnamy się. Wszystkie koty zważone nareszcie. Matylda 1,05kg więc dawka raptem trochę może pójść w górę. Za to Mrówa to niezłe 1,45kg. Dawkę zwiększamy. Dwie plamki już wyglądają dużo lepiej. Nigdzie indziej nie znalazłam ognisk. Zaraz dzwonię do Poznania porozmawiać więcej na temat adopcji Mrówy. Mam nadzieję, że nadal aktualne. Co do Żaby to jeszcze nie ma opinii radiologa. Mam się pojawić po kolejnym weekendzie. No szkoda wielka, kolejny tydzień stresu. Poza tym kto zechce takiego kota z problemami?:( Przy okazji Żaba to 1,4kg i pojawiło jej się na głowie coś. Dokładnie trzy strupki. Wetka mówi, że bakteryjne i smarować tym co na świerzbowca.

Zapytam Was, bo zapomniałam u weta (ech) - Matylda ma na górnym początku mostka (chyba) taki spory wyrostek. Macałam inne koty i też go mają ale tyci tyci. To może być jakiś problem czy taki urok kota?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro paź 24, 2007 19:16

Nie odzywałam się bo w tej chwili nie mamy wolnej klatki wystawowej, żeby przechować kocicę po zabiegu.
Shenn, może jak będziesz miała chwilę to się przejdziesz do niej?
Jeśli ma duży brzuch to trzeba ją będzie ekspresowo złapać, a jeśli nie, to można to jeszcze chwilowo odłożyć.

Nasza czarno-biała kotka w piątek na 99% będzie już w nowym domu, kuracja nie jest jeszcze co prawda zakończona, ale nowi opiekunowie dostaną leki na jakieś 12 dni - wtedy będzie koniec leczenia i upłynie 6 tygodni przyjmowania Orungalu.
Nowi opiekunowie zrobili już zakupy w sklepie internetowym i nie mogą się doczekać :).
Przed samym oddaniem planuję wykąpać małą w Nizoralu, żeby spłukac z niej zarodniki.
Kotki już ładnie poobrastały futerkiem.
Są wesolutkie, choć ta szara ogólnie ma dość smutny wyraz twarzy, taka sierota.

A co u Was?
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro paź 24, 2007 19:28

Nowe zdjęcia:

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro paź 24, 2007 19:31

I jeszcze dwa :)

ObrazekObrazek
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro paź 24, 2007 19:34

Poniżej nasz nowy nabytek, maleńki kocurek znaleziony na terenie elewatora. Nazywa się Gizmo.

Obrazek
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro paź 24, 2007 22:23

Poszukam jej. Może nie być łatwo, bo ocieplanie przeniosło się już w tamtą okolicę i koty się rozpierzchły gdzieś. Ale poszukam. Mam nadzieję, że nie jest w ciąży.

Pięknie, że domek się znalazł:-) A opowiedziałabyś mi jak dokonać kąpieli kota w Nizoralu? Bo mam domek dla Mrówy już na 100%. Prawdopodobnie 6go listopada jadę z nim do Poznania. Dziewczyna będzie leczyć, nie ma problemu, ale najpierw pójdziemy we trójkę do weta tam w Poznaniu, żeby wszystko było jasne. No i właśnie przed podróżą też bym wykąpała oczywiście.

Niestety u Żaby TŻ wymacał dziś grzybola :( Więc już trzy kotuchy jedzą Orungal. Jeszcze 3 dni i skończą się kuleczki:/ Chciałam zapytać czy mogę od Ciebie odkupić jeszcze dwie tabletki? I jeszcze jutro muszę skoczyć po Imaverol do weta bo również się wyczerpał:/ Dobrze, że chociaż suche już jedzą normalnie, bo byłoby krucho.

ps-koteczki wyglądają ślicznie. I mają równe futerko i wyraźny wzorek. Dziwię się bo Matylda ciągle taka nastroszona i wciąż nie widać co to za wzorek na futrze będzie. Taki bałagan ciągły, nie wiem czemu.
Ale Gizmo po prostu wygrywa! Jakbym nie miała żadnego kota to nie zastanawiałabym się ani chwili! Niesamowity jest... bardzo bardzo bardzo mi się podoba! Pisz koniecznie co u niego słychać :D
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt paź 26, 2007 15:41

wlasnie od wetki wrocilismy. jezdzimy tam do tozu, bo ta pani weterynarz mnie tez urzekla. widac, ze kocha zwierzaki. zdecydowalismy, ze bedziemy placic za wizyte, bo ostatnio nie chciala, ale skoro mozemy to czemu nie.
no i grzyb faktycznie super sie leczy, juz futra duzo, wetka nie mogla znalezc na poczatku :)
ale mowila, ze jeszcze przez 4 tygodnie orungal i imaverol, bo z grzybem to trzeba dlugo i porzadnie walczyc. i tadek dostal druga dawke szczepionki.

i uwaga- tadeusz to juz 1,4kg futrzastego szczescia :D

ciesze sie, ze u was tez wszystko okej, ze mrowa ma dom, ze czarno-biala kotka tez ma, ze zadnych niespodzianek zdrowotnych poki co nie ma!

kotalizator, a na tym pierwszym zdjciu dziewczynek to widac troche duzego kota, to wasz rezydent? :)

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Pt paź 26, 2007 15:57

i pare zdjec..tadeusz tak szybko rosnie!

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Pt paź 26, 2007 17:59

Rzeczywiście urósł!
Śliczny jest, prawdziwy ryś z niego. :)
Takie małe kotki to jednak z dnia na dzień rosną.

Tak, na zdjęciu to nasz "prywatny" kot.
TŻ się śmiał, że to zdjęcie jest rodem z pseudohodowli, bo Szogun wygląda jak ojciec tej szarej.
Dziewczyny biegają już razem z innymi kotami, tzn biegały, bo teraz biega jedna :)

Czarno-biała kotka od dzisiaj nazywa się Tequila B. i ma swój prawdziwy dom, naprawdę super dom :D
Nowa opiekunka była świetnie przygotowana na przyjęcie kotki, kupiła transporter, ładne miseczki, dobrą karmę, naprawdę dużo czytała - solidnie się przygotowała do adopcji kotki.
Dzisiaj rano kotkę jeszcze wykapałam w Nizoralu, żeby spłukac z niej zarodniki (moczy się kota, nakłada Nizoral, robi pianę, zostawia na ok. 5 minut i spłukuje), przyszykowałam 13 porcji Orungalu, trochę Imaverolu.
Koniec leczenia będzie 7 listopada, wtedy upłynie 6 tygodni.

Gdy nowi opiekunowie skończą leczenie wykąpią ją jeszcze raz w Nizoralu, a po tygodniu na szczepienie.
Wczoraj byliśmy z dziewczynami u weta i stwierdził, że te 6 tygodni na Orungalu wystarczy, że ładnie porosły.

Nowi opiekunowie wiosną zabezpieczą najczęściej otwierane okna, a do tego czasu nie będą ich otwierać w obecności kotki.
Oczywiście będzie sterylizacja, szczepienia, karmienie czymś lepszym niż Whiskas.

No i oczywiście będzie duużo miłości - kotka baaardzo się podobała, "słodka, piękna i urocza" :D

Bardzo się cieszymy, bardzo jesteśmy zadowoleni, że udało się nam znaleźć taki dobry dom, kotka będzie tam miała naprawdę dobrze, poza tym czuła tam się dobrze od pierwszych chwil, od razu włamała się do paczki, która przyszła z zoologicznego sklepu internetowego i ukradła zabawki, swoje zabawki, więc w sumie to nie była kradzież :)
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob paź 27, 2007 21:18

Kotkę - mamuśkę spotkałam już dwukrotnie ale leniwa nie chciała wstać i pokazać swojego brzucha więc nadal nic nie wiem. Wypatruję jej codziennie ale przez to ocieplanie koty unikają przebywania w tych znanych mi miejscach.

Tak, wetka z TOZu (ta blondynka) jest świetna :-) Uwielbiam ją. Vadliszka - ile kosztuje taka szczepionka? (z ciekawości, może zaszczepię własne futra na wszelki wypadek). A co do wagi - Mrówa prześciga Tadka - ma już 1,45 :P Ale Tadeusz zdecydowanie bardziej przystojny;-)

(moczy się kota, nakłada Nizoral, robi pianę, zostawia na ok. 5 minut i spłukuje)


Zostawia? Żeby zjadł szampon? ;) No to będzie wyzwanie, nie ma co... A spłukuje ot tak prysznicem? A jak z uszami i w ogóle główką?

Na Matyldę mój brat ma chęć i ja chętnie bym mu ją oddała, ale co z tego, skoro jego nie ma całe dnie w domu (liceum + treningi tenisa) a i mama wywaliłaby go razem z kotem z domu :( Znam kota, który doskonale radzi sobie jak koleżanka jest na uczelni ale nie powiem, że to jakiś przymilny kociak jest a Matylda po prostu garnie się do ludzi...

A dziś miałam dziwną sytuację...
Zadzwoniła wczoraj do mnie kobieta w sprawie kociaka. Chciała kocurka więc powiedziałam, że owszem mam Żabę ale on ma problem z nóżką. Dopytywała co to za problem i po moim wyjaśnieniu powiedziała, że to dla niej żaden problem, sama ma grupę inwalidzką i kotek inwalida nie będzie dla niej czymś dziwnym i chętnie się nim zaopiekuje. Opowiadała, że ma czteroletnią córeczkę spokojną i kochającą zwierzęta, łagodną suczkę, królika (w dużej klatce) i szczura. Pomyślałam, że się z nią spotkam. Zobaczę warunki domowe, porozmawiam o kotach, sprawdzę czy koszty utrzymania kolejnego zwierzaka nie przewyższą jej możliwości. A przede wszystkim dlatego, że ciągle coś przerywało w telefonie i ta rozmowa była dość uciążliwa. Kobieta zgodziła się i umówiłyśmy się na dzisiejsze popołudnie u niej w domu.
Popołudniu wybrałam się pod wskazany adres. Zastałam obskurną kamienicę, wejście bez domofonu i jeszcze gorszą klatkę schodową. Pełna obaw weszłam na piętro a tam w miarę czyste drzwi. Zadzwoniłam dwukrotnie, zapukałam i nic. Wyszłam na zewnątrz. Kamienica istotnie okropna ale okna mieszkania jako chyba jedyne umyte, pomalowane i z czystymi firankami. Zadzwoniłam pod nr telefonu, z którego ona dzwoniła do mnie. Włączyła się sekretarka - telefon wyłączony. Zaszłam na podwórze i o dziwo świeciło się światło w mieszkaniu. Weszłam jeszcze raz na górę i zadzwoniłam. Przez drzwi jakiś facet zapytał o co chodzi. Wyjaśniłam. Otworzył (na oko około 40 letni, zmęczony życiem) i zapytał raz jeszcze. Powtórzyłam. Kobieta, może 30 letnia, wchodząca właśnie po schodach zapytała również. Za mężczyzną pojawiła się mała dziewczynka. Wyjaśniłam raz jeszcze. Mężczyzna powiedział, że chyba dostałam zły adres bo oni kota nie szukali. Mają już psa i królika więc nie potrzeba im już kota. Kobieta minęła mnie, zabrała dziecko i zniknęła bez słowa gdzieś w domu. Poszłam.
Jest możliwość, że źle usłyszałam adres, ale zbyt wiele rzeczy mi się tu zgadza... Jest mi przykro bo czuję się zrobiona w balon. Jeśli to rzeczywiście oni i zmienili zdanie (TŻ podpowiada, że pewnie kobieta dziecku obiecała a mężczyzna się sprzeciwił lub nie został powiadomiony a ona bała się przyznać przy nim) to mogła kobita przedzwonić. Nic by się przecież nie stało...
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob paź 27, 2007 22:50

shenn, mam jedna dawke szczepionki w domu, bo tadeusz dostal drugi zastrzyk i wiecej nie trzeba, a za cala buteleczke musialam zaplacic (30zl) i wetka mi reszte dala. bardzo chetnie ci podrzuce, to wsadzisz do lodowki i po prostu pojdziesz z nia do weta i dla jednego kociaka bedzie :D

co do tej dziwnej sytuacji- popieram twojego tzta- na bank trafilas pod dobry adres, tyle tylko, ze widocznie kobieta nie ustalila nic z mezem i stad to zamieszanie. jednak to ty stracilas czas i nadzieje dla domek dla kociaka ;/
ale to kolejna lekcja zycia i tyle ;/

wrzuc moze jakies foty braciszkow ;) kotalizator sie swoimi pochwalila, tadkowe zdjecia na biezaco..wiec czekam :D

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Nie paź 28, 2007 10:24

Podejrzana sprawa :?
Następnym razem przed wyjściem z domu chyba powinnaś zadzwonić i ostatecznie potwierdzić godzinę i miejsce spotkania, albo zaprosić na oglądanie do siebie, ale od razu zaznaczyć, że jeżeli kotek się spodoba, a nowi opiekunowie będą gotowi mu zapewnić to co w Twoim odczuciu jest odpowiedzialną opieką, to za dzień czy dwa (będą mieli czas na zakup kuwety, karmy itp) Ty kotka przywieziesz.
Nas jakoś jeszcze nikt tak nie zrobił w konia.

Co do kąpieli to oczywiście nie puszcza się spienionego szamponem kota samopas :)
Albo przez te kilka minut trzymasz go w wannie, albo kładziesz sobie ręcznik na kolana i trzymasz kota na kolanach.
My przeważnie robimy tak, że TŻ zasłania głowę kota, a ja myję resztę ciała, albo robię to sama nie mocząc głowy (pod koniec mycia głowę przecieram delikatnie gąbeczką - takie zwykłe tanie gąbki do zmywania naczyń, kupuję taką paczkę 10 szt. i myję nimi koty).
Wydaje mi się, że można tez rozważyć wsadzenie kotu do uszu kawałków waty, żeby nie nalać mu tam wody.
Oczywiście musiałyby to być spore kawałki, tak żeby nie zrobić kotu krzywdy i żeby nie osunęły się wgłąb kanału słuchowego.

Popieram Vadliszkę - chcemy nowe zdjęcia kociąt :D
Poza tym prawda jest taka, że dobre ogłoszenie adopcyjne to takie z ładnymi zdjęciami, na ładnym kocyku, z zabaweczką itp itd
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon paź 29, 2007 22:57

Ojojoj... jutro zamieszczę zdjęcia i nowe ogłoszenia i zmienię pierwszy post i w ogóle wszystko... ale to jutro jutro bo dziś masakra. Te studia mnie zjedzą:(

ps-już wiem, że nie lubię tekstów w stylu "jeszcze dziś/jutro/kiedyś do pani przedzwonię, muszę przemyśleć/skonsultować" bo to oznacza "nie zadzwonię bo zmieniłem zdanie/rozmyśliłem się/to za duży problem/etc..."

Napiszę jeszcze tylko, że radiolog powiedziała, że nawet kosztowna i poważna operacja łamania kości udowej Żaby w dwóch miejscach nie jest w stanie zagwarantować pełnej sprawności bo staw kolanowy jest nieprawidłowo przez tą kość zbudowany. I tak decyzja należy mimo to do nowego właściciela. Na pewno trzeba za 5-6 miesięcy zrobić kolejne zdjęcie - stawu biodrowego (bo teraz jeszcze się rozwija) żeby zapobiec późniejszym ewentualnym kłopotom.

Mój ojciec jest zachwycony Matyldą ale co z tego skoro pracuje w Warszawie i tam pomieszkuje i w domu jest wieczorami... Marny to domek.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto paź 30, 2007 16:44

... cały czas po cichutku czytam ten wątek i trzymam kciuki za domki :P

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Śro paź 31, 2007 0:18

Na początek wyczekane i wyproszone foty :-)
Pierwsze foto z Żabą i myszą z początku miesiąca pozostałe z końcówki - świeżynki. Kociambery bawią się, śpią i przede wszystkim psocą. Próbują oswoić naszą Farbę co idzie im opornie ale do przodu. Kernela za to kochają z wzajemnością (no może prócz Matyldy, która zawsze obrywa najwięcej. Za to ona jest najodważniejsza jeśli chodzi o Farbę).

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Matylda i Żaba szukają domków dalej. Jutro dam znać jednemu gościowi, że Żaba jednak jest wolna (miała iść do tej kobiety z dziwnej historii) - może się zgodzi na kota inwalidę. Strasznie mi go szkoda, ale mimo to dość dobrze sobie radzi. Rozpiera go energia. I chyba najlepszym domem byłby taki, gdzie albo będzie miał towarzysza albo poświęci mu się dużo czasu, żeby mimo tej ułomności zachowywał się jak najbardziej normalnie. Matylda za to "walnęła" kupala z krwią i martwimy się co znowu z tym kotem będzie... Jutro konsultacja z wetem.

Nasze własne koty złapały grzybola na uszach :( Kernel jak to on daje sobie włożyć wit B w pyszczek i posmarować po uchu, za to Farba to tylko podstępem smarowanko a i to z trudem. Ten kot to wyzwanie. Chciałabym, żeby mi ją ktoś spacyfikował... Zastanawiam się nad szczepieniem tych moich paskudów i lekami ale to nawet do poniedziałku jestem bez transporterka i czasu:/

Na dodatek TŻ wykazuje słabość do Matyldy i mam wrażenie, że trochę nieśmiało ale próbuje mnie przekonać do pozostawienia tego kota u nas. Niemniej jednak wydaje mi się, że się mała z Kernelem nie dogaduje za dobrze (Mrówa najlepiej) a Farba z nikim się nie dogaduje więc też niedobrze. Szczerze mówiąc Matylda jest tak niesamowitym kotem, że aż mi żal szukać jej "zwykłego" domku...
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości