z Orcią dziś gorzej. Nie chciala jeść nic, nawet serduszek czy mielonego mięska...
Zastałam ją na drzewku w boksie, z opuszczoną głową, smutną i osowiałą...
Ożywiła się wzięta na ręce i zaczęła rozkosznie mruczeć.
resztę czasu przespała na dole na posłaniu. Nadal syczy na inne koty, gdy podejdą zbyt blisko.
Rana na szyi od zębów psa albo obroży paskudna, nie goi się. w warunkach domowych doszlaby do siebie szybko...
Wyniosłam ją na spacerek z boksu.
Piękna kicia i przytulak.
Powiesiłyśmy je zdjęcia na tablicy boksu, może ktos ją zauwazy...
Martwię sie, ze nic nie chciała jeść...