
Ale bardzo się cieszę, że podróż tak wspaniale się udała i że Kiziunia jest już w domku.

Po odebraniu jej ze Schroniska, ruszyłyśmy w podróż ku domkowi.
W czasie podróży z Kizią nie było żadnych problemów.
Siedziałyśmy wygodnie w przedziale Kierownika pociągu.
Troszkę pomiaukiwała, ale była tak samo podenerwowana - a może nawet bardziej - jak ja.
Na dworcu czekały już na mnie Liwia i Herspri.

Przekazanie Kizi - musiałyśmy przejść do samochodu, bo na dworcu byłoby to niemożliwe - odbyło się bez żadnych problemów.
Trochę się obawiałam, jak sobie poradzimy, bo w Schronisku Kizia troszkę opierała się z wejściem do transporterka, ale zupełnie niepotrzebnie.
Grzeczniutko - sama - przeszła z transporterka do koszyka.

Ponieważ za moment miałam pociąg powrotny, szybko się pożegnałam i życzyłam szczęśliwej dalszej podróży i powodzenia w nowym domku.
Jednak skuszona przez Liwię zaproszeniem na kawę, pojechałam trochę później i dopiero teraz mogę coś napisać.
Niezmiernie mi miło, że mogłam poznać osobiście Liwię i Herspri.

Dziękuję za wszystko.
Dziękuję wszystkim, którzy pomogli naszej Kiziuni.
