Dość powiedzieć, że musiałam niekompletnie ubrana wychodzić przez okno

Kot wyszedł sobie jeszcze teraz wieczorem na spacerek. Poszłam po niego i okazało się, że drzwi wyjściowe się zacięły!! Pewnie popsuł się zamek

Nie zostawię przecież dzieciaka na noc na dworze!!
Poszłam do kuchni mojej ŚP Babci. Otworzyłam okno (parter). Wołam, proszę... Kot przyszedł pod okno, miauczy... A wskoczyć ani myśli!!
Poszłam po puszkę whiskasa, którą trzymałam na nieprzewidziane akcje.
Kot wrzeszczy, ale wskoczyć ani myśli. No to wskoczyłam w spodnie i buty (góra koszula nocna) i wylazłam przez to okno

A kot mnie zaprowadził pod drzwi wejściowe... Podałam go mamie przez okno. Jeszcze o małe co Blanka nam nie uciekła, bo ze swojego korytarzyku przyszła do kuchni a tam okno otwarte!!
No i musiałam się z powrotem przez to okno dostać do domu!!
WSZYSTKO człowiek zrobi dla tej zarazy...
A one tak po prostu biorą tyłki w garść i odchodzą... Trzymaj się Trinity
