No oczywiście, że o to chodziło. Baba jak już wychodziła, to nas pouczyła, że powinniśmy do tych prac wziąć ekipę z administracji i że by nas to mniej kosztowało niż wzięcie ekipy z miasta. Była wyraźnie niezadowolona, że daliśmy zarobić komuś innemu.
Dowcip polega na tym, że kiedy zaczynaliśmy remont dzwoniliśmy do administracji z pytaniem czy i kiedy mogą przyjść to zrobić - okazało się, że ktoś tam jest na zwolnieniu,a kogoś nie ma i przez najbliższe 2-3 miesiące nie przyjdą na pewno. No to poszukaliśmy ekipy z ogłoszenia - nie wiem czy wyszło drożej niż przy tej administracyjnej, nie porównywałam tego. Dla mnie było ważne, że remont się odbył w tym czasie kiedy chciałam, a nie kiedy byłoby wygodnie fachowcom z administracji.