Kochani jesteśmy z powrotem!!!
Troszkę się u nas działo, stąd nieobecność ale po kolei. Dwa tygodnie temu Duży Tosiulki został "oficjalnie mi przypisanym urzędowo i kościelnie TŻ-tem"

i od 1 września szczęsliwie sobię żyję w stadle małżeńskim
Nasza maleńka niestety została troszkę "poszkodowana" naszym szczęściem bo z racji tego, że cała rodzinka, wszyscy znajomi i przyjaciele zjechali się na ślub i wesele (które miało miejsce ponad 200 km od Krakowa) Tosia została sama od piątku do poniedziałku ale dwa razy dziennie przychodziła do niej sąsiadka by się z nia pobawić, dać jeśc, zmienić wodę i wyczyścić kuwetkę. Natomiast na okres naszych "włojaży" poślubnych Tosia przeniosła się do moich rodziców, no a tam była traktowana jak królewna (i podobno tak też się panoszyła

).
Ale za to po powrocie miziakom i czułościom nie było końca - Tosia właziła nam dosłownie na głowę by pokazać jak bardzo tęskniła. A po czułościach nastąpił błogi relaks na kołderce:
