Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 15, 2007 12:17

Ale misiek z tego Blendera. W szoku jestem. A Chinka ma wreszcie zielone ślepka jak jej mama i jest coraz bardziej podobna do Burej (szczególnie długośc ogona się zgadza :wink: ).

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 15, 2007 12:53

Solarium.
Obrazek


I salon piękności.
Obrazek

Obrazek

Chineczka w weekend dokonała poważnego przełomu w swoim życiu. Sama, z własnej woli, bez głodzenia przez tydzień ( :evil:) i namawiania "zjedz, słoneczko", wskoczyła na deskę i zeżarła kawałek wołowiny. 8O
Nigdy tego nie robiła.
Po paru godzinach nastąpiła powtórka, potem próba z sercem wołowym... i nasza najbardziej wybredna tymczasinka niestety straciła ten chwalebny tytuł. Co nas cieszy z paru powodów - po pierwsze, jak tu wyadoptować komuś kota, który tknie tylko indyka ( i suche, na szczęście) ?!
A poza tym, wreszcie wszystkie koty mogą jeść to samo i nareszcie będzie można skutecznie sprawdzić, jakie jedzenie nie szkodzi Blenderowi.


A ja miałam wczoraj jeszcze jedną szaloną satysfakcję: spotkaliśmy się ze znajomymi, którzy kiedyś tylko słyszeli, że mamy jakieś "koty do wydania". I taka gadka: ".. ale nasze dziecko jest jeszcze za małe. Co o tym myślisz?"
A ja na to, spokojniutko i z uśmiechem: "Myślę, że Wam bym nie dała kota, bo się nie nadajecie na opiekunów kota. A poza tym, ja wymagam podpisania umowy adopcyjnej i deklaracji, że kot nie wyleci na ulicę ani nie wyjedzie na wieś." Odpowiedź, wyraźnie z zaskoczenia: "...yyy... A, to nie."
Trzeba było widzieć te wielkie zdziwione oczy. Jak to, ktoś znalazł koty i nie chce się ich pozbyć? 8O
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pon paź 15, 2007 16:41

Nordstjerna pisze:"A ja na to, spokojniutko i z uśmiechem: "Myślę, że Wam bym nie dała kota, bo się nie nadajecie na opiekunów kota. A poza tym, ja wymagam podpisania umowy adopcyjnej i deklaracji, że kot nie wyleci na ulicę ani nie wyjedzie na wieś." Odpowiedź, wyraźnie z zaskoczenia: "...yyy... A, to nie."
Trzeba było widzieć te wielkie zdziwione oczy. Jak to, ktoś znalazł koty i nie chce się ich pozbyć? 8O

Obrazek

gauka1

 
Posty: 2710
Od: Śro cze 28, 2006 21:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 16, 2007 6:41

Nordstjerna pisze:
A ja miałam wczoraj jeszcze jedną szaloną satysfakcję: spotkaliśmy się ze znajomymi, którzy kiedyś tylko słyszeli, że mamy jakieś "koty do wydania". I taka gadka: ".. ale nasze dziecko jest jeszcze za małe. Co o tym myślisz?"
A ja na to, spokojniutko i z uśmiechem: "Myślę, że Wam bym nie dała kota, bo się nie nadajecie na opiekunów kota. A poza tym, ja wymagam podpisania umowy adopcyjnej i deklaracji, że kot nie wyleci na ulicę ani nie wyjedzie na wieś." Odpowiedź, wyraźnie z zaskoczenia: "...yyy... A, to nie."
Trzeba było widzieć te wielkie zdziwione oczy. Jak to, ktoś znalazł koty i nie chce się ich pozbyć? 8O


:lol: :lol: :lol:
Moja znajoma postanowiła po wypraniu rudzielca zatrzymać:( Szlag mnie trafia, bo wiem jak ten kot skończy i żaden argument nie trafia. Zastanawiałam się już nawet czy go nie zabrać do siebie ale wiem że za miesiąc dwa sytuacja się powtórzy:(

MartaG

 
Posty: 89
Od: Nie sie 19, 2007 23:22
Lokalizacja: Wadowice

Post » Wto paź 16, 2007 7:14

Kasia jest chora :cry: . Wczoraj po pracy znalazłam w łazience "mięsnego" pawia. Zaraz potem mała zrobiła wodnisto-stałego (troche tego trochę tego) kupala o porażającym zapachu. Postanowiłam nie panikować. Najpierw podałam jej Enterol rozpuszczony w wodzie. Ugotowałam pierś z kurczaka ale mała nie chciała przełknąć ani kawałka. Dałam jej gerberka ale za chwilę wylądował na podłodze. Ugotowałam siemię i podałam troszkę - skończyło jak gerberek. Mała nie wygląda źle. Jest spokojna (chłopcy szaleją) ale wodzi za braćmi oczkami, próbowała zaczepiać Zenka, mizia się. Po wymiotach wygląda jakby ją bolał brzuszek, bo siedzi skulona ale potem się rozluźnia. Chciałam aby spała ze mną ale nie chciała. Piszczała pod drzwiami to ją wypuściłam do rodzinki. Rano wybiegła jak chłopcy ale zaraz znalazłam malutkiego pawia (sama ślina) w łazience. Nakarmiłam gerberkiem - zwróciła. W kuwecie zrobiła zielonkawego kupala cześciowo uformowanego. Pochlipała trochę wody z miski. Napoiłam ją wodą z enterolem i do mojego wyjścia to zostało w brzuszku. Siedzę w pracy i chyba ten dzień będzie bardzo trudny. Chłopcy i mamuśka są zdrowi. Szaleją do upadłego, kupale zrobili jak kamyczki. Myślę, że mała mogła może coś polizać w łazience a może coś złapała u wetek w piątek. To takie biedniutkie chucherko. Po pracy znowu czeka mnie wizyta u weterynarza.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 16, 2007 7:24

O rany, Sylwka, trzymaj sie jakos, wspolczuje Ci, bo wiem jak to jest siedziec w prcy i myslec, co tam w domu. Nie wiem, co doradzic, ale trzymam mocno kciuki za Kasie :ok: oby to nic powaznego nie bylo.

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 16, 2007 11:37

Mam nadzieję, że u Kaśki to chwilowa niedyspozycja. Zawsze mam stracha po wizytach u weta z nieszczepionym kociakiem (jak chyba każdy).
Może mała coś zjadła i zalega w przewodzie pokarmowym? Maluchy mają pod tym względem szczególne zdolności. Pamiętacie wyczyny Cykorka, jeszcze w wolierce? Ząbki od zamka błyskawicznego (wolierka była wyłożona starym polarem), sprężynka od myszki-zabawki, kawałki karimaty.

Nas dzisiaj straszy Blender - od wczesnego rana biegunka. Na szczęście bez wymiotów. Ogólnie kociak dobrze się czuje, szaleje po domu, ale apetyt nie ten. Owszem, zjadł parę kawałków mięska, ale powoli i niechętnie.

MartaG pisze:Moja znajoma postanowiła po wypraniu rudzielca zatrzymać:( Szlag mnie trafia, bo wiem jak ten kot skończy i żaden argument nie trafia. Zastanawiałam się już nawet czy go nie zabrać do siebie ale wiem że za miesiąc dwa sytuacja się powtórzy:(


Może tak by było lepiej dla kocurka? Zrobić zdjęcia i ogłaszać, gdzie się da. Rude mają wzięcie, podrośnięte też. W jakim wieku jest chłopak?
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Wto paź 16, 2007 12:02

Nordstjerna pisze:
MartaG pisze:Moja znajoma postanowiła po wypraniu rudzielca zatrzymać:( Szlag mnie trafia, bo wiem jak ten kot skończy i żaden argument nie trafia. Zastanawiałam się już nawet czy go nie zabrać do siebie ale wiem że za miesiąc dwa sytuacja się powtórzy:(


Może tak by było lepiej dla kocurka? Zrobić zdjęcia i ogłaszać, gdzie się da. Rude mają wzięcie, podrośnięte też. W jakim wieku jest chłopak?


Nie wiem, na jej oko pół roku. Dzwoniłam, chciałam go zabrać ale ona kota nie odda :cry: Argument w postaci psychopatów na każdym kroku mnie powalił...
Wiem jak skończy... pod kołami samochodu :cry: :cry: :cry:
Będę jeszcze męczyć... namolnie, trzymajcie kciuki...

MartaG

 
Posty: 89
Od: Nie sie 19, 2007 23:22
Lokalizacja: Wadowice

Post » Wto paź 16, 2007 12:59

Kurcze już nie mogę usiedzieć w robocie a muszę. Buuuuuu.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 16, 2007 13:05

Sylwka pisze:Kurcze już nie mogę usiedzieć w robocie a muszę. Buuuuuu.


Sylwka wyrazy wszelakie. Mam nadzieję, że Kaśce się poprawi...

MartaG

 
Posty: 89
Od: Nie sie 19, 2007 23:22
Lokalizacja: Wadowice

Post » Śro paź 17, 2007 7:56

Nie jest dobrze. Po powrocie z pracy mała wybiegła z łazienki razem z chłopakami. Była spokojniejsza od nich ale się bawiła, piła wodę z miski. Nie było wymiotów ani kupala. Więc ja głupia postanowiłam nie jechać do weta, bo mogłaby złapać jeszcze jakieś cholerstwo.
Niezbyt chciała jeść. Nakarmiłam ja troszkę a potem przyssała się do cycka. Po jedzeniu poszła spać. Po kilku godzinach zwymiotowała zwarzone mleko, zrobiła luźnego kupala i zaczęło się od nowa. Było już za późno na jazdę do lekarza. W nocy jeszcze raz wymiotowała (niewiele śliną) i zrobiła kupala. Rano też wymiotowała śliną, piła wodę, nakarmiłam ją na siłę (odrobinkę). Pocieszam się, że gdyby to było poważne to by była jak szmatka a ona jest raczej żywa, ma chwile gdy się bawi (nie biega ale maltretuje myszkę). Ona jakby miała problemy z łykaniem (może to rzeczywiście jakiś gardłowy wirus). Cała reszta towarzystwa nie wykazuje zupełnie objawów jakiejkolwiek choroby. Benio (Bentz) zdaje się parę razy kichnął ale nie widziałam jak to robi tylko usłyszałam coś jak kichniecie, wiec może mi się przywidziało. Jestem tak niewyspana i wykończona, że naprawdę odjeżdżam. Postaram się jakoś zwolnić z pracy i polecieć do lekarza z małą jak najwcześniej.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 17, 2007 8:41

Nadrabiam...

Blender jest przepiękny :love: Czego o Nuncjuszu nie można powiedzieć :roll: Byś się wziął do życia chłopie, bo będzie, że brzydkie koty ludziom podrzucam. Przynajmniej się już nie przewraca z głodu :roll:

Kaska próbuje wziąć Sylwkę na litość, ma nadzieję że takiemu biedactwu to pozwolą zostać w tym domu :wink:

Za chorowitki :ok:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 17, 2007 9:01

Kasia jest moja (chyba, że wydarzy się coś nieprzewidzianego) i nie ma powodu aby się tak wygłupiać. Ona dzielnie znosi to moje karmienie na siłę, mruczy przy byle okazji, ociera się, mizia ale zaczyna wyglądać jak chudy wypłosz :cry: . Isiek przy niej to kawał wielkiego tłuściutkiego kota. Kocica się rozzuchwaliła totalnie. Chce być w pokoju i tyle. Jak zamykam na noc towarzystwo to śpiewa. Jak otwieram drzwi rano to jak torpeda wpada do pokoju. Bawi się z dziećmi, czasem ze mną (pyka mi rękę łapką bez pazurków), biega po pokoju, po łóżku, itd. Niestety dalej spiernicza przed człowiekiem (jak stoi). Zaczepia Zenka i są wtedy krzyki i machanie łapami. Niedawno podeszła do niego od tyłu i polizała go w ogon 8O . Ona w ten sposób poznaje świat. Wiele rzeczy liże (nawet moja rękę liznęła). Kto chcę uroczą burą płochliwą mamuśkę?
Czy szczepienie kocicy (w piatek - quadricat) mogło mieć jakiś wpływ na to co się dzieje z małą?

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw paź 18, 2007 8:49

Z małej zostały tylko ślepka. Ważyła u weta 80 dkg (Isiek w piatek ważył 1.10kg). Wygląda to na jakąś infekcję bakteryjną, bo kupale są porażające i zielone. Brzuszek był miekki, nie wzdęty i zupełnie pusty. Podobnie jelita. Mała dostała kroplówę podskórną, dwa antybiotyki, zastrzyk przeciwwymiotny, catosal, witaminy. Nie miała gorączki. Walczyła dzielnie. Zupełnie nie była taka słaba na jaką wyglądała. W autobusie cały czas rozrabiała. Dostałam zapas zastrzyków i kroplówę na dzisiaj ale sytuacja tak się zmieniła, że i tak czeka nas wycieczka. Wróciłyśmy do domu, wypakowałam małą, zaczęłam myśleć o obiedzie dla siebie i ... Isiek wlazł do kuwety i zrobił powalajacą zielona kupę. W razie takich niespodzianek miałam podawać enterol. Jak już pognałam do apteki i zaaplikowałam lek to Isiek puścił pawia. Powtórka z rozrywki. Dałam mu wczoraj antybiotyki Kaśki. Była masakra, bo jeden jest bardzo gęsty i nie łatwo go wstrzyknąc a drugi bardzo bolesny i do tego byłam sama. Mały się darł, Bura w przedpokoju się darła, Zenek miauczał i przyleciał ratować. Mały pawiował do nocy w sumie 3 razy. Próbowałam karmić ale to nie miało sensu. Podałam trochę wody ze smectą i to już zostało w brzuszku. Benio zrobił niby normalnego kupala ale nie kamyczek (miększy był niż zwykle) i do tego o podejrzanym zapachu. Dzieciaki nie mogły się z nim bawić i go totalnie roznosiła energia. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Zaczepiał wszystko i wszystkich. Dostał enterol tak jak Bura i Zenek. Oni wszyscy się liżą i jak to bakterie to nie trudno je chyba złapać.
Rano całe towarzystwo wesoło wbiegło do pokoju. Wszyscy się bawili. Nie było pawi ale brzydkie kupale niestety tak. Kaśka sama jadła, Isiek najpierw został nakarmiony a potem jeszcze lizał sam z miski. Piją wodę. Wygladają dużo lepiej. Malutko zjedli ale to zawsze coś (daję RC convalescence mleko i mięsne saszetki). Najważniejsze aby to zostało w brzuszkach. Mam nadzieję, że na tej dwójce zakończę leczenie ale do weta pojedzie też Benio. Niech mu obmacają brzucholek. Chyba ogłoszę bankructwo :wink: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw paź 18, 2007 11:00

Ojej, nieciekawie... :ok: :ok:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AdsBot [Google], kasiek1510 i 1416 gości