Z mojego odważnego małego Romusia wyszedł wielki strachliwy Romuś
W weekend byliśmy u rodziców TŻta, zabralismy Romka ze sobą, bo ja twierdzę, że kota samego na noc nie zostawię... I zaraz jak przyjechaliśmy to zrobił się problem. Romek przez całe dwa dni przesiedział w kuwecie (ma zamykaną), wychodził czasem, jak byłam w pokoju ja albo TŻ, ale na najmniejszy dźwięk znowu czmychał do kuwety... Aż było widać że się trzęsie

Nigdy wcześniej tak nie robił, jak gdzieś z nami jechał, to albo latał po domu, albo siedział z nami (ściślej za nami chowając się), a teraz

W tym pokoju gdzie siedział Romek nie było żadnych obcych dla niego osób. Najgorsze jest to, ze takie wypady od czasu do czasu nas czekają, TŻ nie da się przekonać, że jedziemy tylko na jeden dzień, albo że ja nie jadę

Znacie jakiś sposób na strachulca?