Cytuje Halbine z dogo:
"No więc tak...
To była moja pierwsza wizyta przedadopcyjna. Nie miałam żadnego doświadczenia, przed wejściem do mieszkania czułam się jak świadek Jehowy... albo urzędnik skarbówki...
Powiem tak: gdybym byłą kotem w potrzebie, a tym bardziej niepełnosprawnym, nie marzyłabym o lepszym domku niż u Pani Justyny!
Dziewczyna jest super, widać, że to nasza dusza. Koty są cztery, wszystkie wypasione i dorodne, wszystkie po przejściach, dwa bardzo nieśmiałe (jeden - białas - schował się na czas mojego najścia na szafę i musiałam go podziwiać w komputerze na zdjęciach... drugi - jedooki - przemknął z balkonu do łazienki... balkon zabezpieczony siatką), dwa nie tylko miziaste, ale i wchodzące na głowę... czego doświadczyłam... (biały kocur w ogóle nie chciał się ode mnie odkleić i na pamiątkę wyniosłam z kilogram jego sierści... bura kotka z podkurczoną niesprawną łapką też się ze mną zaprzyjaźniła... więc chyba i ja zdałam jakiś egzamin...).
Pani Justyna ma jeszcze... białego konia, araba, któremu uratowała życie... Konik nie może się już doczekać jej przeprowadzki na Mazury, więc niestety stracimy w Zabrzu wspaniałą osobę (a tak by się przydała!!!)...
Nie pytałąm o umowę adopcyjną, ale co do kastracji, to wszystkie mają to za sobą, więc i nasz ulubieniec zostanie odjajczony w odpowiedniej porze...
Jednym słowem: pakuj się, Krzywołapku, pańcia juz czeka, by się Tobą zająć!!!
I wiesz, Krzywołapku, powiem jeszcze: ty to masz szczęście, że trafiłeś najpierw na Dziewczyny, a teraz na Panią Justynę!!! Cieszę się ,ze mogłam ci pomóc.
I dziękuję, że mogłam dzięki tobie poznać tak wspaniałą osobę!
PS.: Dałam Pani Justynie namiary na wątek, więc... pewnie to przeczyta...
Ale czy się zaloguje?... Ma dużo pracy, ale najserdeczniej zapraszamy!!!"
A kociak dzisiaj z rana pojechał po nowe życie !!
