Moja długoletnia "dobra koleżanka" wyjechała za granicę na 3 m-ce. Zostawiła 5 kotów pod opieką matki. Matka pozbyła się kotów. Okazało się, że za zgodą "mojej koleżanki"

Wydała je na wieś do gospodarstwapołożonego przy drodze szybkiego ruchu.

Koty dostała ode mnie, ja je szczepiłam i sterylizowalam. Dlatego bardzo dotknęła mnie ta decyzja wydania domowych, łóżkowych kociaków na wieś. Postanowiłam je odzyskać. Przez 2 tygodnie nie mogłam doprosić się o wskazanie miejsca ich pobytu

Kiedy wreszcie dowiedziałam się, to na miejscu okazało się, że rudy Maciuś nieżyje(przejechany)ruda Matylda zaginęła, pozostałe 2 wieśniak przetrzymywał w kontenerku, w którym siedziały we własnych odchodach

Ostatniego Filemona udało się złapać na klatkę łapkę u sąsiada. Po kilku dniach poszukiwań odnalazła się u innego sąsiada ruda Matylda. Koteczka jest w bardzo złym stanie

, skrajnie wychudzona i zagłodzona.

Waży tylko 80dkg

Ma biegunkę i bardzo płacze jak się ją dotyka

Próbuję ją ratować, ale przyznam się, że jeszcze nie miałam kota tak wychudzonego

Boję się o nią. Nawadniam ją podskórnie, dostaje antybiotyk, witaminy i enteroferment na biegunkę.
to zdjęcia Matyldy