Wczoraj odwiedziłam koty na działkach, udało mi się złapać dwa koty na kastrację, jeden z nich to na pewno kocur, drugi nie wiadomo, sprawdzą przy kastracji.
Małe pingwinki podrosły trochę, ale nie są tak dzikie jak myślałam, podeszły bardzo blisko, jeden wziął mięsko z ręki, drugi nawet dał się dotknąć, jest jeszcze szansa na oswojenie ich mają trochę ponad trzy miesiące.
Promyk jak zwykle wesoły i rozbrykany, Zuzi nie było i to mnie zmartwiło.
Niestety Pani, która się zajmuje tymi kotami została zawiadomiona przez zarząd działek, że ma natychmiast pozbyć się kotów, jeśli nie usunie ich z działek to zarząd sam „zlikwiduje” te koty i odbierze Pani działkę. W najlepszym razie pewnie wylądują w schronisku, ale obawiam się, że stanie się to co wiosną, otrują je

.
Błagam o domy tymczasowe, teraz to jedyna szansa dla nich, chcemy rozmawiać z Prezesem ale część kotów trzeba zabrać z tych działek.
Maluchy mają największe szanse na nowe domy, teraz pilnie potrzebują domu tymczasowego w którym mogłyby się oswoić.
Martwię się o zupełne dzikusy tym nie mamy jak pomóc, nikt nie weźmie kompletnego dzikusa

.
Czy ktoś wie na jakiej podstawie można działkowiczowi odebrać działkę pracowniczą?
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer
"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!" - Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek
“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/