Candy pisze:Kasiu,jak to? W jaki sposób wykończyli Ci trzy kociaczki w tym hotelu

No po prostu, zawiozłam maluchy na oswojenie, odpchlenie, odrobaczenie i do oddania ( wystawiaja je w klatce wystawowej w duzym sklepie, który jest w klinice). I jeden po drugim, w odstępach kilkudniowych zeszły
A przywoziłam zdrowe!!!
I potem takie głupie gadanie, że jeden zachorował na zapalenie płuc i padł, a drugi z tesknoty za nim, etc...
A ja mam wrażenie, że nie były dobrze żywione i dogladane.
Zmarnowali piekne kociaki, które ocaliłam z takim trudem od śmierci z rąk dzieci.
A biedaczek wczorajszy jest od rana w klinice. Zawiozłam go z ciężkim sercem. Gdy zadzwoniłam po godzinie ( z drogi do W-wy) poinformowano mnie, że dostał kroplówke , antybiotyk, leki osłonowe i wzmacniajace. Zrobili mu morfologie. Hematokryt tragiczny...
Poczekam 3-4 dni. Jesli nie bedzie lepiej - poprosze wetów o eutanazję kotka.
Ale jeszcze mam nadzieję, że będzie dobrze.