Jest ta cholera

:D:D:D:D:D
Nie wiem jak ale wymknął się na klatkę !!!!! Chodziłam, szukałam, wołałam, nic.. Zaglądałam nawet do lodówki, do wszystkich szaf, odsunęłam szafki kuchenne, balkon sprawdzałam, wyszłam na klatkę i go wołałam, no po prostu wszystko. Było mi już tak źle, ze nie wiedziałam co ze sobą zrobić. No i w końcu i postanowiłam, że pójdę go jednak szukać na dwór. Ubrałam się ciepło, wzięłam latarkę, wychodzę.. a Czesiek pod drzwiami
Ech.. ale przeżyłam.. lepiej nie mówić

Musiał się wyślizgnąć jak z Sunią wyszłam albo co, nie mam pojęcia jak. A jeszcze ten pieron nie umie miauczeć po ludzku (tzn. kociemu) tylko takie jakieś dziwne dźwięki wydaje z siebie, to może i coś tam pod nosem brzdąkał a ja nie słyszałam.
Jak go zobaczyłam to z radości aż zaśpiewałam, ucałowałam i wygłaskałam, chociaż wcześniej byłam zła taka, że jak by nie był ciachnięty to bym mu wyrwała chyba to i owo za tę ucieczkę
Chyba powinnam jeszcze na drzwiach siatkę zamontować
