Kraków 10.1.07 g.17 zaginela czarna kotka SMOCZEK 4 lata

» Nie paź 07, 2007 16:55

Zosiu,Smoczku
:ok:

» Nie paź 07, 2007 17:03

Zowisia pisze:Kiedy
jeszcze byla z nami, mialam sobie zrobic podkoszulek z tym zdjeciem,
ale teraz juz nie mam odwagi.

wiesz że ja też o tym myślałam :roll:

tylko już po
szukałam nawet kto coś takiego robi... ale później sie jakoś to rozmyło...
może jeszcze kiedyś zdecyduje sie robić za żywą reklamę "ktokolwiek widział..." :roll:

marzyłam sobie tez o kubku... ale to chyba by było niepotrzebne wsadzanie patyka w sączącą sie nie zagojoną ranę i wiercenie w niej jeszcze większej dziury, więc...

ale jeśli Asche sie odnajdzie :wink:

Trzymaj sie Zo :ok:

» Nie paź 07, 2007 19:16

Hopniemy wieczorkiem!

:ok:

» Nie paź 07, 2007 20:01

Zo?

» Nie paź 07, 2007 20:23

Zo, mam nadzieje, ze niedziela minela spokojnie
:ok:

» Nie paź 07, 2007 20:37

Dziekuje bardzo za tyle dobrych i serdecznych slow ...
no coz, jak popatrzyc na to zdjecie, to serce sie kraje, ze jej nie ma ...
dobrze, ze choc te zdjecia zostaly ..

Niedziela od rana bardzo zabiegana, dopiero teraz otworzylam komputer.

Po poludniu bylam w rejonie zero, oczywiscie znow nic ... pustynia,
w dodatku zimno. Ogloszenia w wiekszosci ocalaly, zdjelam dzis jedno
bardzo juz stare i zniszczone. Dopisalam nowe daty, wylozylam mieso
i chrupki w ruinie, ale nic zywego nie zauwazylam. Zadnych kotow w oknach ... Nawet pies byl tylko jeden, nie szczekala - poznala mnie.
Ale nie mam odwagi juz nic jej dac, boje sie kolejnej awantury.
Ciezko bardzo tam jechac, ciezko znowu wracac z niczym ...

Koty w domu spokojniejsze, prawie juz nie ma atakow Rysi - ale wciaz bardzo jej pilnuje, stale jestem w domu. Obchodzimy sie juz bez prochow i bez Feliwaya (dawno sie skonczyl).
Jutro musze chyba zorganizowac wizyte u weta Horackowi (kot Rodzicow)
bo cos go uzarlo w grzbiet i chyba ma podskorny ropien (bez ujscia !).

Pogoda ma sie poprawic, moze cos zdzialam ... moze jeszcze cos
sie uda zrobic ... za 2 dni bedzie 9 miesiecy ...
bardzo wam dziekuje i pozdrawiam
zo

» Nie paź 07, 2007 20:46

Dzieki, ze sie odezwalas.

To zdjecie Smoczyny jest naprawde przejmujace...

Trzymaj sie!

I za Horacego :ok:

» Nie paź 07, 2007 23:06

Smoczynko, a może bys się "narodziła" na nowo po tych 9 miesiącach i wylazła już z tej schowanki?

» Pon paź 08, 2007 5:27

Poniedzialek.

Jestemy, pamietamy.

:ok:

:ok:

:ok:

» Pon paź 08, 2007 9:31

nowy tydzien:

:ok:

» Pon paź 08, 2007 15:15

Dziekuje bardzo - dzialam dzis z opoznionym startem, ale to przez pracowita noc ... pikalam prawie do 5 rano, bo dokumenty przysylaja
coraz mniej czytelne, a tu okulista alarmuje juz leciutko ..

Koty troche sie posprzeczaly ale zupelnie niegroznie, a teraz Rysia
spi na pieterku, a Fuma eksploruje dom - znowu ... juz myslalam, ze to
nigdy nie nastapi. Eksplorowala smialo po przyjezdzie, ale od wojny
z Rysia przestala zupelnie. A teraz chodzi bez oslony, oczywiscie
rozgladajac sie i chowajac od czasu do czasu pod stol.

Musze sie zbierac, bo Horacy i wet czekaja ... a tu juz tyle czasu minelo. Jade wiec do rejonu zero, ale nie bede robic obchodu, wszystko ma swoje granice ... co najwyzej ogloszenia sprawdze.
pozdrawiam, zo
dzis myslenie wylaczone bo dzien migrenowaty

» Pon paź 08, 2007 19:38

I wieczorami pamietamy.
I trzymamy

:ok:

:ok:

:ok:

» Pon paź 08, 2007 21:07

Dzieki Doroto, powinnas dostac medal ... :)
moze kiedys :))

wrocilam z tego horackowania ... jejku, rozbijalam sie dzis taksowkami
jak jakis 'amerykanin w paryzu', bo czas az tak sie skurczyl.
Korki straszne, ale w koncu udalo sie odbebnic weta, obeszlo
sie bez operacji - ropien okazal sie krwiakiem, ktory ma sie sam
zresorbowac, wiec cala historia skonczyla sie tylko wygoleniem
placka na grzbiecie, wyjeciem kleszcza, i zakupieniem masci
na przyspieszenie gojenia. Ufff. Szczesliwy Horacek jest juz u siebie.

Wracajac piechota od weta, kolo Salwatora widzialam czarnego kota, ale uciekl przez ogrodzenie ... obejrzal sie - zaswiecil oczami jak latarkami. Poczulam sie zaszczycona, ze jednak zareagowal na cmokanie, wolalam tez 'Smoczek', ale nic to nie dalo. Zostawilam mu chrupki, ale nie raczyl, poszedl w swiat.
W rejonie zero zrobilam jednak maly obchodzik, oczywiscie znow nic ,
nie liczac jednego malego rudobialaska, ktory siedzial na podjezdzie
za siatka i patrzyl na mnie - jak chinska figurka ... zostawilam mu maluski
kawalek mieska, i poszlam ... Ogloszenie najwazniejsze zlosliwie zaklejono jakims innym (o pieskach szukajacych domu) - przekleilam
w inne miejsce. Sami mogli - ale nie, musieli na moim ...

Jakie sa moje szanse zeby jeszcze Smoczka zobaczyc ... nie wiem.
zo

» Wto paź 09, 2007 5:46

Nowy dzionek.

Ciesze sie, ze Horacy OK.
Jak on to sobie zrobil?

Za Smoka i inne wazne sprawy

:ok:

:ok:

:ok:

» Wto paź 09, 2007 8:02

Kraków 10.1.07 g.17 zaginela czarna kotka SMOCZEK 4 lata

Kto przegląda forum