Takie oto dwa czarne przystojniaki mieszkają z nami

(domu szuka tylko ten mniejszy

)
(przepraszam za jakość zdjęć, ale z komórki, aparat odmówił współpracy

)
Władek pobił dziś samego siebie w brojemiu. Na oczach tanity, usiłując wskoczyć na stół (bo przecież tam, gdzie są Duże, jest weselej

), nieco nie wycelował (pierdółka moja najdroższa...), wczepił sie pazurkami w obrus - i zjechał... Z moim najukochańszym żółtym kubeczkiem, prezentem od Mojego Przyjaciela - pełnym kawy...
Kubeczek stracił ucho

, dywan zyskał pięknego kleksa

, a Władzio zrobił swoje słodkie, zezowate oczęta - no i po paru minutach wściekłości trzeba było wziąć go i przytulić, inaczej się nie dało...
